NIK kupuje limuzyny za 650 tys. zł

Gigantyczna flota urzędniczych limuzyn powiększy się o kolejnych pięć luksusowych pojazdów! Tyle właśnie samochodów chce dla swojego kierownictwa zamówić Najwyższa Izba Kontroli. Zapłaci za nie aż 650 tys. zł!
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Udostępnij to
Ponad dwieście koni pod maską, dwulitrowe silniki masa bajerów na pokładzie. To nie specyfikacja sportowego cacka, ale samochodów, jakie chcą zafundować sobie urzędnicy Najwyższej Izby Kontroli. Auta musza być z górnej półki, bo nowe samochody dostaną m.in. wiceprezesi oraz dyrektor generalny. Za każdy z nich NIK zapłaci ponad 120 tys. zł, łącznie ma to być około 650 tys. zł. Ale cenę uzasadniać ma bogate wyposażone. Na pokładzie musi znajdować się m.in. klimatyzacja automatyczna dwustrefowa, radio z odtwarzaczem (przynajmniej CD) oraz nawigacja z ekranem nie mniejszy niż 6 cali.
Po co urzędnikom takie auta? – Dla wiceprezesów, którzy nadzorują kontrole w całym kraju, dla dyrektora generalnego, który odpowiada za majątek NIK we wszystkich województwach oraz dla wydziału zagranicznego, który zajmuje się obsługą spotkań międzynarodowych. Obecnie używane samochody mają przebieg powyżej 200 tys. km i zostaną przesunięte do wykorzystania wyłącznie na krótkich trasach w Warszawie – wyjaśnia rzecznik NIK Paweł Biedziak (54 l.).
Jak informowała na początku roku „Rzeczpospolita”, w urzędach państwowych jest około 4,5 tys. samochodów służbowych. W NIK – 60 plus niedługo pięć kolejnych…