Z każdym rokiem narasta ruch pojazdów na biegnącej przez centrum miasta drodze krajowej nr 15. O obwodnicę samorząd Koźmina zabiega od wielu lat, wciąż bez efektu, bo inwestycja nigdy nie była priorytetem dla rządzących państwem. – By sprawa zakończyła się sukcesem, musi być nagłaśniana – zwracał uwagę na sesjach rady gminy radny Marcin Leśniak. Na czerwcowe obrady rady przygotował oficjalne stanowisko w sprawie obwodnicy. Rajcy jednogłośnie je przyjęli i wysłali do premiera. Ten przekazał pismo ministrowi infrastruktury. 11 lipca przyszła odpowiedź, że inwestycja nie jest planowana na najbliższe lata.

Radny Leśniak uważa, iż należy porozumieć się z włodarzami gminy, przez które przebiega krajowa piętnastka, w celu utworzenia szerokiego porozumienia, które miałoby lobbować w sprawie obwodnicy. Zaczął nawet prowadzić nieoficjalnie rozmowy. Oczywiście, zwrócił się przede wszystkim do burmistrza Maciej Bratborskiego.

O tak, jak władze miasta zapatrują się na inwestycję Leśniaka, zapytaliśmy wiceburmistrza Jarosława Ratajczyka, gdyż burmistrz wyjechał służbowo. – Jestem całym sercem za inicjatywą radnego Leśniaka. Rozumiem, ale temat jest bardzo złożony – stwierdził. Jak przypomniał, przez 15 lat wraz z burmistrzem Bratborskim przeprowadził w sprawie obwodnicy wiele rozmów z kierownictwem dyrekcji dróg krajowych, a także parlamentarzystami. – Zrobiliśmy wiele. Wykupiliśmy też grunty. Zabrakło tylko wisienki na torcie, którą byłaby zgoda na budowę – stwierdził. Na przeszkodzie stawały m.in. statystyki, według których przez Koźmin Wielkopolski średnio podczas doby przejeżdża za mało aut.

Wiceburmistrz uważa, że dopóki Koźmin Wielkopolski nie przyciągnie na swoją stronę parlamentarzysty zdeterminowanego, by walczyć o inwestycję, będzie ona odkładana.