• czwartek, 12 marzec 2020 09:15
  •   1126

Wyrzucając igły, pomyśl o innych

Wyrzucając igły, pomyśl o innych
Wyrzucając igły, pomyśl o innych © archiwum

W tym roku w Regionalnym Zakładzie Zagospodarowania Odpadów nie doszło ani do jednego zakłucia pracownika. To efekt m.in. kampanii „Nie zarażaj nas!”, która od kilku lat prowadzi ostrowska spółka.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Zużyte igły od strzykawek czy inne odpady medyczne nie powinny trafiać do kubłów na śmieci. Jeśli je tam wrzucimy, trafią do Regionalnego Zakładu Zagospodarowania Odpadów, a następnie na linię sortowniczą, gdzie pracownicy będą musieli oddzielić je od innych odpadów. Jeśli na takiej linii znajdzie się igła, łatwo możne dojść do zakłucia. Choć pracownicy mają odpowiednie rękawice, te nie są w stanie uchronić ich w stu procentach przed zagrożeniem. Sortujący nie wyłapią wszystkich igieł, gdyż bardzo często trafiają do śmieci, ą one jeszcze dodatkowo owinięte, np. w woreczki foliowe czy papier.

– Igły powinny trafić do specjalnych pojemników na tego typu odpady, które można kupić m.in. w Punktach Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych, a także w sklepach medycznych – dodaje Kinga Wieczorek, dyrektor Regionalnego Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Ostrowie Wielkopolskim. – Niestety, ludzie nie zawsze o tym pamiętają. Dlatego cały czas prowadzimy  naszą kampanię „Nie zarażaj nas!”.

Pojemniki na odpady medyczne można m.in. kupić na PSZOK-ach: przy ul. Staroprzygodzkiej 121 (czynny od poniedziałku do piątku od godz. 8:30 do 16:30, sobota 8:00 – 12:00) oraz przy ul. Lotniczej 35 (czynny od wtorku do piątku od godz. 7:30 do 16:30, a w soboty od 9:00 – 13:00).

Ceny pojemników na odpady medyczne nie są wysokie. W zależności od pojemności wahają się od 2,34 złote za pojemnik 0,2 l do 6,77 złotych za pojemnik 10,0 l.

– Pojemniki dostarczone przez mieszkańca do PSZOK-ów z opadami o charakterze medycznym podlegają unieszkodliwieniu poprzez spalenie w spalarni odpadów medycznych w Koninie – mówi Wojciech Majczak, specjalista ds. odpadów niebezpiecznych. – Obecnie odpady są przekazywane do spalarni dwa razy w tygodniu – wyjaśnia.

Zakłucie igłą to ryzyko zakażenia chorobami typu tężec, wirusowe zapalenie wątroby czy HIV. Gdy dochodzi do tego typu zdarzeń, spółka nie zostawia pracowników samym sobie. – Gdy dojdzie do zakłucia, pokrywamy koszty badań, a gdy zajdzie takie potrzeba, leczenia pracownika – zapewnia Andrzej Strykowski, prezes RZZO.

Fakt, że w ostatnim czasie w RZZO nie doszło do zakłucia żadnego pracownika, wcale nie oznacza, że można zrezygnować z edukacji mieszkańców. – Ten temat jest ciągle aktualny, ponieważ w strumieniu trafiających na linię sortowniczą znajdują się zużyte igły – mówi Kinga Wieczorek-Nowicka  – Zakłucia naszych pracowników niosą za sobą ryzyko zakażenia groźnymi chorobami i związanego z tym długiego leczenia. To także ogromny stres dla tych osób i ich rodzin.

Warto wspomnieć, że na linii sortowniczej pracownicy znajdują się nie tylko igły, ale również farby, stare baterie, lekarstwa, a nawet padłe zwierzęta. – Jak widać, edukacja, cały czas jest potrzebna – mówi dyrektor RZZO.

Publikacja:
Nasz Rynek
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)