Miliccy policjanci zatrzymali kierowcę, który prowadził auto prawdopodobnie pod wpływem marihuany. Żeby to potwierdzić od kierowcy pobrano krew do badań laboratoryjnych. Ponadto mężczyzna miał przy sobie marihuanę i inną nieznaną substancję, której skład będzie znany po przeprowadzeniu badań laboratoryjnych.

W nocy w piątek, 8 listopada o godz. 1:30 na ul. Krotoszyńskiej w Miliczu policjanci zatrzymali do kontroli drogowej 26-letniego mieszkańca powiatu krotoszyńskiego, kierującego osobowym renault. Wraz z nim jechało jeszcze trzech pasażerów. Kierowca był trzeźwy, ale w trakcie kontroli drogowej wyraźnie był zdenerwowany i czymś zaniepokojony.

W związku z podejrzeniem, że kierowca może być pod wpływem narkotyków, wobec mężczyzny użyto specjalnego testera do wykrywania narkotyków w organizmie ludzkim. Podejrzenia policjantów okazały się słuszne. Tester wykazał w organizmie kierowcy obecność marihuany. Ponadto policjanci znaleźli przy mężczyźnie woreczek z porcja marihuany oraz drugi z krystaliczną substancją, której skład będzie znany po przeprowadzeniu badań laboratoryjnych. Pasażerowie samochodu zatrzymanego do kontroli drogowej po wylegitymowaniu i sprawdzeniu pod kątem posiadania narkotyków zostali zwolnieni. Natomiast kierowcę przewieziono do milickiego szpitala, gdzie pobrano od niego krew celem przeprowadzenia badań laboratoryjnych na zawartość niedozwolonych substancji narkotycznych.

W związku z popełnieniem przestępstwa drogowego policjanci zatrzymali mężczyźnie prawo jazdy, a samochód, którym kierował, odholowano na parking strzeżony. Do czasu wyjaśnienia okoliczności sprawy mężczyzna został zatrzymany w policyjnym areszcie. Dalszy rok postępowania w sprawie kierowania samochodem przez kierującego będącego prawdopodobnie pod wpływem narkotyków uzależniony jest od wyniku badania krwi pobranej od mężczyzny.

W przypadku pozytywnego wyniku badań mężczyźnie grożą także same konsekwencję prawne, jak zatrzymanym nietrzeźwym kierowcom. Ponadto odpowie on przed sądem za posiadanie narkotyków, za co grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.

Pewna 20-latka przez roztargnione zostawiła torebkę na jednym z placów zabaw w Białymstoku. Znalazł ją przypadkowy przechodzeń i odniósł na policję.