Nie oceniaj pochopnie
Stało się coś złego? Rozpaczasz, winisz siebie, okoliczności, siłę wyższą. A po czasie okazuje się, że wydarzenie to było punktem zwrotnym, choć na początku trudne, pomogło rozwinąć skrzydła. Zainaugurowało zmiany na lepsze. Ktoś stracił pracę i dzięki temu otworzył i rozwinął własną firmę. Odszedł partner, zrobił miejsce dla prawdziwej miłości lub realizacji siebie. Choroba przyczyniła się do przewartościowania życia, zbliżenia z najbliższymi. Każdemu życzę takiej pokory wobec życia jaką ma bohater poniższej przypowieści.
W pewnej wiosce żył stary człowiek.Choć był on biedny, królowie bardzo mu zazdrościli, gdyż posiadał pięknego, białego konia.Nigdy wcześniej nie widziano konia o tak wspaniałej urodzie, ogromnej sile i czystej bieli. Królowie i magnaci oferowali niebotyczne sumy za owego konia, jednak stary człowiek mówił:
– Nie mogę go sprzedać, bo jest on dla mnie czymś więcej niż tylko koniem. Jest przyjacielem, a nie własnością. Jak mógłbym sprzedać przyjaciela?
Starzec był bardzo biedny, pokusa była wielka, jednak nigdy nie sprzedał konia. Pewnego ranka odkrył,że koń zniknął.Zebrała się cała wioska, a ludzie mówili:
– Głupcze, wiedzieliśmy, że pewnego dnia ktoś ci go uprowadzi. Jesteś przecież taki biedny. Nie mogłeś upilnować takiego skarbu.Trzeba go było sprzedać, a dostałbyś za niego każdą cenę, jakiej byś zażądał. A teraz? Koń zniknął. Co za nieszczęście.
A stary człowiek powiedział:
– Chwileczkę. Powiedzcie po prostu, że konia nie ma w stajni. Takie są fakty, a reszta to osąd. Skąd możemy wiedzieć, czy to szczęście, czy nieszczęście? Jak możemy to oceniać?
Jednak ludzie upierali się:
– Nie próbuj robić z nas głupców! Może kiepscy z nas filozofowie, ale nie potrzeba tu żadnej filozofii, aby stwierdzić, że przepadł bezcenny skarb, więc jest to nieszczęście.
Stary człowiek upierał się jednak przy swoim:
– Ja widzę tylko, że stajnia jest pusta i nie ma w niej konia. Nic więcej nie wiem. Nie wiem, czy to szczęście czy nieszczęście, gdyż znam tylko fragment. Kto wie, co się dalej wydarzy?
Ludzie śmiali się z tego i uważali, że stary człowiek jest niespełna rozumu. Jednak po piętnastu dniach biały koń powrócił i przyprowadził ze sobą dwanaście dzikich koni. Znów zebrali się mieszkańcy wioski i mówili:
– Starcze miałeś rację, a my myliliśmy się. To nie było nieszczęście, lecz błogosławieństwo. Przepraszamy cię, że upieraliśmy się przy swoim. A stary człowiek odpowiedział:
– Nie osądzajcie niczego pochopnie. Po prostu powiedzcie, że koń powrócił, a wraz z nim przyszło dwanaście innych koni. Kto wie, czy to błogosławieństwo, czy nie? To tylko fragment. Moglibyśmy go ocenić gdybyśmy znali całość. Jeżeli przeczytasz jedną stronę książki, jak możesz na jej podstawie ocenić całą książkę? Jeżeli przeczytasz jedno zdanie ze strony, jak możesz oceniać całą stronę? Jeżeli przeczytasz jedno słowo w zdaniu, czyż możesz ocenić całe zdanie? Życie jest tak rozległe. Nie można oceniać całości na podstawie fragmentu. Nie mówcie więc, że to błogosławieństwo. Nigdy nic nie wiadomo. A ja pozostaję szczęśliwy, gdy nie osądzam.
Tym razem mieszkańcy wioski nie powiedzieli za wiele, choć byli przekonani, że starzec się myli.
– Jak to?Przecież biały koń przyprowadził dwanaście pięknych koni, które można było z łatwością ujarzmić, sprzedać i dzięki nim zdobyć fortunę – myśleli.
Stary człowiek miał syna, jedynaka.Chłopiec zaczął ujeżdżać dzikie konie, a tydzień później spadł z jednego tak niefortunnie, że złamał obydwie nogi. I znów przyszli sąsiedzi, i znów – tak jak to zwykle ludzie czynią – zaczęli oceniać, co się stało, bo przecież osądy przychodzą nam tak łatwo. Starzec powiedział:
– Dlaczego tak obsesyjnie skupiacie się na wartościach? Powiedzcie tylko, że mój syn złamał obydwie nogi. Nikt nie wie, czy to błogosławieństwo, czy nieszczęście. Nikt. To jest znów tylko fragment, a całości nie znamy. Życie ukazuje się nam stopniowo. Oceniając tylko jedna część, musielibyśmy założyć, że znamy całość.
Kilka tygodni później wybuchła wojna z sąsiednim państwem. Wszyscy młodzi mężczyźni powołani zostali do armii. Zostawiono tylko ułomnego syna starca. Znów zebrali się mieszkańcy wioski, płacząc i szlochając, gdyż z każdej rodziny kogoś zabrano.Szanse na ich powrót do domu były niewielkie…
Pogrążeni w smutku, mówili:
– Miałeś rację starcze. To rzeczywiście było błogosławieństwo. Wprawdzie twój syn nie może teraz chodzić, ale przynajmniej jest z tobą….
A starzec znów powiedział:
– Nie można z wami rozmawiać. Ciągle tylko oceniacie i oceniacie. Powiedzcie tylko, że wasi synowie zostali zabrani, a mój syn jest ze mną.Nikt nie wie, czy jest to błogosławieństwo, czy nieszczęście! I nikt nigdy tego nie będzie wiedzieć. [ Lao Tse]