Drogówka łapie na radary buble
Ponad połowa radarów drogówki nadaje się do natychmiastowej wymiany. Apelują o to do komendanta głównego policji policyjni związkowcy, bo każdy wystawiony dzięki radarom bublom mandat jest do podważenia przed sądem. Policjanci boja się, że kierowcy masowo i bezkarnie będą łamać ograniczenia prędkości.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
– Radary Iskra-1 to bubel technologiczny, z którego używania zrezygnowali nawet Rosjanie, choć go produkują – mówi Andrzej Szary, wiceprzewodniczący NSZZ Policjantów. – One nie nadają się do niczego, o czym mówią ekspertyzy fachowca nie przyjmie mandatu za przekroczenie prędkości, to w sądzie wygra. Bo z tym urządzeniem nie jesteśmy w stanie niczego udowodnić. To było naszym argumentem, który przedstawiliśmy komendantowi i ministerstwu – podkreśla.
Radary, których wskazania byłyby niepodważalne, powinny mieć kamerę, by w czasie pomiaru prędkości robiły zdjęcia kontrolowanego auta. – W kwestii karania mandatami za przekroczenie prędkości w Polsce panuje zupełny bałagan – ocenia Renata Wasiak-Czarkowska (40 l.) z kancelarii prawnej AnulujMandat.pl. – W efekcie każdy taki mandat jest do podważenia, bo po prostu urządzenia pomiarów są przestarzałe i niezgodne z przepisami. Ręczne radary, szczególnie Iskar-1, nie umożliwiają identyfikacji pojazdu. Do tego policjanci nie mają wymaganych szkoleń – dodaje.
Ale „suszarki” na razie pozostaną – część kierowców płaci mandaty, które zasilają budżet kwotą 300 mln zł rocznie. Jak nas poinformowało biuro prasowe KGP, obecnie policja ma 1 193 radary, z czego połowa to zwodnicze Iskry. Radarów z rejestracją obrazu (w tym laserowych) jest tylko 26.