Licytacja dwóch nieruchomości położonych w Baszkowie, a będących własnością firmy Żelatyna sp. z o.o., zakończyła się powodzeniem. Działki o łącznej powierzchni nieco ponad 10 ha (na jednej z nich stoją budynki dawnego zakładu utylizacji odpadków pozwierzęczych), znalazły kupca – firmę z Krotoszyna. wartość większej nieruchomości oszacowano na 1 mln 5 tys. zł, a cena wywoławcza wyniosła 787 tys. 500 zł. Mniejszej, o pow. 0,61 ha – na 30 tys. zł (cena wywoławcza 22 tys. 500 zł).

– To bardzo dobra wiadomość, bo zacznie się tam coś dziać. Do gminy będą spływały podatki, bo dotąd tylko rosły zaległości podatkowe – stwierdził Tomasz Chudy (49 l.), burmistrz Zdun. Zadłużenie Żelatyny wobec gminy Zduny z tytułu podatku od nieruchomości przekroczyło w połowie 2015 r. kwotę 3 mln zł bez odsetek. Zdaniem burmistrza gmina nie może liczyć na wpływ pieniędzy ze sprzedaży majątku zadłużonej firmy. – Są bowiem wierzyciele, którzy w pierwszej kolejności mają prawo do zaspokojenia swoich wierzytelności. Jeśli uda nam się coś odzyskać, będzie bardzo dobrze – stwierdził. Jak zaznaczył, kwestię tę obecnie analizuje sąd.

Burmistrz przekazał radnym informację, że firma Żelatyna odwołuje się od tego postanowienia sądu na wszystkie sposoby. – Wydaje się jednak, że i tak jesteśmy krok milowy do przodu – skomentował.

Jaką działalność będzie w Baszkowie prowadził Fugor, na razie nie wiadomo. – Zamierzam się spotkać z panem Tyrakowskim (właścicielem firmy – przyp. red.), żeby porozmawiać o tym, co zamierza robić. Gdy na gorąco rozmawialiśmy na korytarzu gmach sądu, wspomniał coś o zabezpieczeniu kapitałowym – stwierdził burmistrz Zdun. A zatem ma w planach jakieś inwestycje.

Żelatyna powstała w Baszkowie w 1994 r. na miejscu dawnego Bakutilu. Zakład przerabiał odpady poubojowe. Początkowo zatrudniał 150 osób, a potem 8- Kiedy w 1989 r. przestał istnieć przeszedł szybko na własność gminy Zduny. Ta sprzedała go za ok. 6,5 mln zł spółce z Kalisza. Tak powstała Żelatyna.

Gmina wielokrotnie chciała zgodzić się na umorzenie części podatku kaliskiej spółki, ale pod warunkiem rozpoczęcia produkcji i zatrudnienia pracowników. Właścicielka nigdy nieuruchomionego zakładu nie dawał jednak gwarancji. Tak więc ówczesne władze samorządowe nie przystawały na jej propozycje umorzenia długu.

Pierwsza licytacja komornicza zaplanowana na 2006 r. nie odbyła się. Potem jeszcze kilka razy, ale nigdy nie doszły do skutku z różnych przyczyn, jak m.in. na wnioski dłużników o przeprowadzenie dodatkowego opisu i oszacowania nieruchomości.