• niedziela, 11 sierpień 2013 14:57

Dobrze, że gra aż tylu Polaków

Dobrze, że gra aż tylu Polaków
Dobrze, że gra aż tylu Polaków © © archiwum

– Co za pomysł, żeby robić film o mnie? – powiedział Jan Paweł II na plany ekranizacji historii jego życia. – Ale jeżeli już, to zróbcie to choć dobrze – dodał.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Dziennikarz watykanista. Urodził się we Włoszech, nazywa się Gian Franco Svidercoschi, czy po prostu Świderkowski. Nie udało mu się dokładnie ustalić historii rodziny, ale wszystko wskazuje na to, że jego przodkowie pochodzą z okolic Lwowa. Nic więc dziwnego, że choć nie mówi po polsku, to serce i duszę ma słowiańską. Nad Wisłę zaczął przyjeżdżać w latach 70. Pisał reportaże, które swoją treścią i trafnością ocen zwróciły uwagę Karola Wojtyły. W 1977 roku krakowski kardynał podczas pobytu w Rzymie osobiście mu pogratulował idealnego rozumienie problemów Polski. – Wtedy zaczęła się nasza bliska znajomość – mówi Gian Franco. A gdy Tron Piotrowy objął „biskup z dalekiego kraju”, włoski Polak Svidercoschi zaczął pisać jego biografię. I tak powstała „Historia Karola”. We Włoszech zaczęto myśleć o filmie, opowiadającym o dotychczasowym życiu papieża. W 2002 roku odkupiono od Svidercoschiego prawa autorskie do książki. Mówiło się, że reżyserem może być nawet Richard Attenborough, w obsadzie widziano Bena Kingsleya. Podjęto kilka nieudanych prób napisania scenariusza. Ostatecznie za reżyserię filmu „Karol. Człowiek, który został papieżem” zabrał się Giacomo Battiato, autor interesujących biografii Stradivariego i Celliniego i to on zadecydował, że główną rolę zagra Piotr Adamczyk. – Czekałem na ten film prawie 18 lat, nie jest on do końca wierny książce, ale i tak jest świetny. Cieszę się, że gra w nim tak wielu polskich aktorów – powiedział Gian Franco. Bardzo chciał, żeby zobaczył go Jan Paweł II. – Byłem ciekaw jego reakcji. Bardzo żałuje, że nie dożył tej chwili – mówi. Svidercoschi bardzo przeżywał chorobę papieża. – Gdy zachorował, przestałem pracować. W pewnym sensie, gasłem razem z nim – wspomina tamte kwietniowe dni 2005 roku. Uroczysta premiera filmu miała odbyć się w Watykanie w połowie kwietnia. Niestety, śmierć papieża zmieniła te plany. Pokazany we włoskiej telewizji w dniach konklawe skupił przed telewizorami 13 mln widzów. Miesiąc później, na życzenie Benedykta XVI, zaprezentowano go w Watykanie, gdzie przyjęto go owacyjnie. I tak rozpoczął sswój marsz przez światowe kina i telewizje.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)