Do szkoły z komórką, czy bez?
Francuzi – których podobno my, Polacy, nauczyliśmy używać sztućców, od września tego roku zabronili uczniom używać telefonów komórkowych. Nie wolno im korzystać z komórek nawet w trakcie przerw między lekcjami. No i nie wiadomo, co o tym myśleć, bo np. w momencie ataku terrorystycznego na szkołę, telefon może uratować niejedno życie.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Ale to oczywiście przykład – przyznajemy – ekstremalny. A co u nas? W naszych szkołach całkowicie zabronione jest korzystanie z telefonu podczas egzaminów – zawodowych czy maturalnych. Jeśli uczeń zostaje w tym przyłapany, kończy egzamin i może go powtórzyć dopiero w kolejnym roku. Ale w szkołach średnich jest większa tolerancja.
Natomiast w większości podstawówek w powiecie dzieciaki nie powinny korzystać z komórek nawet w trakcie przerw. – Telefon mogą mieć, bo różne sytuacje losowe się zdarzają, ale niewskazane jest ich używanie – mówi dyrektorka jednej z podstawówek. Bo korzystamy z dobrodziejstw technologicznych zbyt często i za dużo. Statystyczny polski posiadacz smartfona gapi się w niego przez 5 godzin i 18 minut dziennie – poza aktywnością zawodową. Dużo? Dzieci i młodzież znacznie zawyżają tę średnią. – Badania wykazują, że coraz więcej rodziców dzieci poniżej 2. roku życia daje pociechom smart fony, żeby je czymś zająć i uspokoić. Technologia stała się odpowiednikiem smoczka – mówią eksperci od technologii i psychologii.
I podkreśla, że idealnie byłoby, gdyby dzieci do 2. Roku życia w ogóle nie oglądały telewizji, nie grały na komputerach, tabletach czy telefonach. Ale w idealnym świecie wszyscy byliby zdrowie, majętni i szczęśliwi. Nie byłoby wojen ani głodu. Pozostaje więc jak zwykle – zachować zdrowy rozsądek.