Prezes OSP kontra burmistrz
Prezes OSP Zduny zabiegał o środki z gminy na zakup nowego wozu bojowego. Nie otrzymał ich. Dlaczego?
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Ochotnicza Straż Pożarna w Zdunach miała szansę na pozyskanie dofinansowania do zakupu ciężkiego wozu bojowego. Chodziło o środki z puli koncernu paliwowego „Orlen”. – Mieliśmy obiecane wsparcie finansowe w wysokości do 450 tys. zł – mówił podczas zebrania sprawozdawczego OSP Zduny, prezes jednostki – Andrzej Figlak. Był jednak warunek. – Że jako gmina, zabezpieczymy wkład własny w wysokości 250 tys. zł – precyzował prezes.
Okazja jednak przeszła strażakom koło nosa. Druhowie wniosku nie złożyli w stosownym terminie. Powód? Nie otrzymali od burmistrza Tomasza Chudego odpowiedzi – czy gmina zabezpieczy tzw. wkład własny. – Nasze pismo zostało w urzędzie złożone 3 stycznia i do dziś (23 lutego – przyp. red.) nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi – mówił zbulwersowany szef OSP Zduny. Podkreślał, że nowy wóz to nie jest zachcianka. – Ten nasz jest już wysłużony. Został pozyskany w 1986 r. I dodał, że sami strażacy zbierali środki na zakup auta wśród mieszkańców i pozyskali ponad 20 tys. zł. – Pieniądze leżą i czekają na lokacie.
O zabezpieczenie w budżecie miasta 250 tys. zł na kupno auta dla strażaków poprosiła radna – Monika Paszek, na co dzień członkini OSP Zduny. – Zdaniem gminy jest dbanie o bezpieczeństwo mieszkańców oraz ochronę przeciwpożarową – zwróciła uwagę. Burmistrz oznajmił jednak, że przychylając się do próby strażaków o wsparcie – „zamroziłby” środki w budżetowej sakwie. – Bez żadnej gwarancji, że ten samochód będzie. To jest odłożone 250 tys. zł na półeczce, gdzie czeka na ewentualną bliżej nieokreśloną, bez powodzenia prowadzoną akcję od czterech lat – ocenił Tomasz Chudy, burmistrz Zdun. Zarzucił także prezesowi OSP Zduny, że ten uprawia sobie „wolną amerykankę”. – Nie konsultuje z nami swoich działań. Nie wiemy co robi prezes, by uzyskać ten samochód pożarniczy? Gdzie wnioskuje? Nic nie wiemy. Tylko mamy zabezpieczyć 250 tys. zł – wskazywał Tomasz Chudy i poinformował jasno, że prośba strażaków spotkała się z jego odmową.
Co na to prezes jednostki? – Jeżeli strażacy kiedykolwiek nie dojadą z pomocą, to rozumiem, że burmistrz bierze to na własną odpowiedzialność. Bo sprzęt nie jest dla nas, tylko dla społeczeństwa – zaznaczył Andrzej Figlak. Ale i włodarz miał na to odpowiedź. Stwierdził, że jeżeli auto OSP Zduny będzie niesprawne, to nikt nie zadysponuje go do akcji.