Więzienie za flaszkę
Powinien być w szpitalnej izolatce, a urządził sobie wypad do sklepu. W dodatku po alkohol i papierosy. Potem, jak gdyby nigdy nic, wrócił do szpitalnej sali. A tam powitali go policjanci. Teraz skrajnie nieodpowiedzialny 61-latek będzie miał trzymiesięczną kwarantannę w areszcie. Zapłaci też grzywnę.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Ogromna lekkomyślnością popisał się 61-letni pacjent warszawskiego szpitala MSWiA. Mimo zakażenia groźnym wirusem opuścił szpitalną salę i wybrał się na zakupy. W charakterystycznej czerwonej czapce z pomponem poszedł do sklepu, gdzie kupił wódkę i papierosy. Z zakupami wrócił na teren szpitala. Tam już czekali na niego policjanci. Amator używek trafił do aresztu.
Na razie na trzy miesiące, ale grozi mu nawet 8 lat więzienia. A za złamanie kwarantanny może dostać grzywnę nawet 30 tys. zł. – Nie ma mowy o jakiejkolwiek tolerancji dla takiego postępowania. 61-latek swoim zachowaniem sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia wielu osób – komentuje asp. szt. Robert Koniuszy z mokotowskiej komendy policji.
Sklep został zamknięty do czasu zakończenia dezynfekcji. Na kwarantannę skierowani zostali sprzedawczyni i jej rodzina oraz mężczyzna, który kilka minut później wszedł do sklepu.