„Szkoła z TVP” me edukować uczniów w czasie pandemii. Po tygodniu emisji na projekt wylała się fala krytyki. – Błędy, które zdarzają się nauczycielom, nie wynikają z braku wiedzy i przygotowania merytorycznego, lecz są wynikiem ogromnego stresu wywołanego pracą przed kamerami – tłumaczy nam Ewelina Marczak, nauczycielka matematyki z Rzeszowa.

Dziekuje także za wsparcie koleżankom, kolegom i dyrekcji swojej szkoły. – To olbrzymi stres, który piszą te komentarze, mam do powiedzenia jedno: pokażcie twarze – dodaje inna z nauczycielek, biorąca udział w tym projekcie. – Musze się wywiązywać z obowiązków edukacyjnych za pośrednictwem komunikacji internetowej, czego do tej pory nie robiły i na czym się nie znają. A z drugiej strony, są grupą zawodową, która nie potrafi się skutecznie obronić, ponieważ skutecznie obronić, ponieważ trudno polenizować z krytyką za wygląd czy sposób ubierania.  Tak czy inaczej, mocno kontrastuje to z postawą solidarności społecznej w obliczu wirusa – komentuje zjawisko hej tu socjolog prof. Henryk Domański (69 l.).

Stanisław Bortkiewicz, dyrektor biura spraw korporacyjnych TVP, przekonuje, że telewizja reaguje na uwagi odbiorców. – Nauczyciele będą coraz lepiej przygotowani do występów publicznych. Powstaną skrypty i plany lekcji telewizyjnych, które są już konsultowane z ekspertami – ujawnia. W czasie nagrania będzie dostępny ekspert, którego zadaniem ma być konsultowanie lekcji w czasie jej trwania. Zapewnia również, że większy nacisk zostanie położony na realizacje telewizyjną samych lekcji. Będą elementy multimedialne, lepsza praca operatorów czy bardziej urozmaicone ujęcia – Po świątecznej przerwie lekcje zdalne TVP będą po prostu znacznie lepsze – zapewnia Bortkiewicz.