Skarga na szefa ZUK
Do Urzędu Miejskiego w Sulmierzycach wpłynęła skarga na Sławomira Woźniaka, pełniącego obowiązki kierownika Zakładu Usług Komunalnych, który podczas rozmowy telefonicznej stwierdził, że rozmówca męczy go pytaniami.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Marek Koźma, autor skargi, podał w mailu do sulmierzyckiego urzędu, że reprezentuje firmę świadczącą usługi asenizacyjne. – „Zależało mi bardzo na uzyskaniu informacji dotyczących usług prowadzonych przez Zakład Usług Komunalnych”. Dalej napisał, że usłyszał od Sławomira Woźniaka, iż męczy go pytaniami, na które nie zamierza odpowiadać. Dlatego domaga się wyciągnięcia konsekwencji wobec p.o. szefa ZUK.
Rozmowa odbyła się 10 listopada. Burmistrz skierował skargę do rady miasta. Przewodniczący komisji skarg, wniosków i petycji, Roman Szczesnowski, zwołał na 23 listopada mające ją rozpatrzyć posiedzenie.
Przed posiedzeniem udało nam się porozmawiać z radnym Krzysztofem Paulińskim, jednym z trzech członków komisji. – Treść skargi jest krótka i ogólna. Nie wiadomo, w jakiej konkretnej sprawie dzwonił człowiek. Z doświadczenia wiem, (Pauliński prowadzi firmę elektroinstalacyjną), że różne firmy się zwracają z pytaniami. Ja zawsze proszę o przesłanie ich mailem, aby odpowiedzieć – mówi. Niemniej jednak uważa, że sprawę należy wyjaśnić, poprosić Woźniaka o szczegóły. – Nie popieram takiej formy zakończenia rozmowy – uważa rajca.
Woźniak w rozmowie z „Rzeczą Krotoszyńską” podkreśla, że ZUK to mały zakład z siedmioma pracownikami. Od dzwoniącego usłyszał wiele szczegółowych pytań dotyczących gospodarki odpadami. – Pytał, kto odbiera inne ścieki niż te, które zwozimy z terenu miasta. Gdy odpowiedziałem, że nie wiem, zapytał, czy wiem, gdzie są odwożone. Odparłem, że nie wiem – mówi.
Następnie był pytany, co ZUK robi ze zużytymi olejami od ciągników. Odpowiedział, że są przekazywane uprawnionej do utylizacji firmie. Rozmówca zadawał kolejne pytania, m.in. o odbiór starych żarówek. – Odpowiedziałem, że nie prowadzimy zbiórki takich odpadów – mówi nam Woźniak. Szczegółowe pytania nie ustawały. – Powiedziałem mu, że jeśli chce znać dane firmy, które się zajmują tymi sprawami, to powinien je ustalić w Internecie – stwierdza Sławomir Woźniak.
Napięcie rosło. Telefonujący mężczyzna zasugerował, że Woźniak nie chce z nim rozmawiać. – Odpowiedziałem mu tak: „już w tej chwili nasza rozmowa mnie męczy, bo nie jestem w stanie panu odpowiedzieć na pytanie” – usłyszeliśmy od Woźniaka.
Jego zdaniem sposób prowadzenia konwersacji był podejrzany. – Telefonował chyba jakiś szpicel. Zadawał podchwytliwe pytania. Wie pan, ja jestem od trzech miesięcy pełniącym obowiązki kierownika, więc może ktoś szukał jakiegoś haka, licząc na to, że powiem coś, co będzie potem wykorzystywane przeciwko mnie? – stwierdza S. Woźniak.
Skargą nie jest zaskoczony, bo jego rozmówca zapowiedział, że ją złoży. – Ja sobie poradzę. Mam 560 lat, pracuje tutaj od 1983 r. To był ubecki sposób prowadzenia rozmowy – kończy. Do sprawy wrócim, by poinformować, co postanowiła komisja skarg.