• Krotoszyn
  • piątek, 20 listopad 2020 11:50
  •   1406

Właściciel placu na Benickiej oskarżony

Właściciel placu na Benickiej oskarżony
Właściciel placu na Benickiej oskarżony © Sebastian Kalak

Z jednej strony zrozpaczona rodzina. Z drugiej oskarżony, który odmówił zeznań i uczestnictwa w rozprawie sądowej. Tak kilka dni temu w Sądzie Rejonowym w Krotoszynie rozpoczął się proces przedsiębiorcy Eryka O.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Właściciel działek położonych między ulicą Benicką i Fabryczną, gdzie dwa lata temu 34-letni krotoszynian zginął po zjechaniu rowerem z rampy, został oskarżony o nieumyślne doprowadzenie do tej tragedii.

20 czerwca 2019 r. krotoszyńska prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie śmierci 34-letniego Macieja Wujca z Krotoszyna. Uznała, że główną przyczyną śmierci był fakt, że w chwili upadku miał w organizmie 2,1 promila alkoholu. Rodzice i żona 34-latka złożyli zażalenie. Dowodzili, że do tragicznego wypadku doszło na terenie nieograniczonym, nieoświetlonym i bez widocznych tablic ostrzegawczych. 23 grudnia 2019 r. sąd uznał ich racje. Prokuratura na nowo wszczęła postępowanie.

19 listopada na rozprawie, przedsiębiorca nie przyznał się do winy. Eryk O. został oskarżony o to, że będąc właścicielem terenu, gdzie mieści się m.in. hala magazynowa z dokiem zjazdowym, w trakcie prowadzonej rozbudowy, nie powołał kierownika budowy, który odpowiedziałby za bezpieczeństwo i nadzór nad placem. – W ten sposób nieumyślnie doprowadził do zagrożenia dla osób poruszających się ścieżką prowadzącą wprost na niezabezpieczoną i o zmroku niewidzialną krawędź doku. W wyniku tego rowerzysta Maciej Wujec wjechał an teren budowy, a następnie wpadł do doku, doznając stłuczenia mózgowia i złamania kości czaszki, co spowodowało jego gwałtowną śmierć – stwierdziła prokurator Kołodziejczyk.

Oskarżony nie złożył wyjaśnień i nie odpowiadał na pytania. – Z uwagi na to, że jest to sytuacja stresująca, proszę o możliwość opuszczenia sali – powiedział. Sędzia zezwolił na to, ale nie zgodził się na wyłączenia rozprawy z jawności, o co zabiegał jego obrońca.

Zeznania złożył za to matka i ojciec zmarłego 34-latka. Mówili o swoich traumatycznych przeżyciach. Razem z córką pojechali ok. godz. 1:00 w nocy na miejsce tragedii. Przyznali, że było tam ciemno, nie docierało żadne światło, nawet z pobliskiej stacji paliw. – Równolegle do doku zjazdowego stało kilka naczep samochodów ciężarowych – stwierdził ojciec ofiary. Aby cokolwiek zobaczyć, musieli oświetlić teren latarkami telefonów.

Na miejscu zdarzenia, do którego prowadzi wydeptana ścieżka, nie było żadnych znaków, tabliczek z ostrzeżeniami ani jakiegokolwiek zabezpieczenia. – To była jakby pułapka. (…) Musiała go ta przeszkoda zaskoczyć. Był wysportowany, ale nie zdążył nic zrobić – stwierdził ojciec ofiary.

Rodzice zeznali, że od bloków do placu parkingowego przy hali prowadzi ścieżka, z której często korzystają mieszkańcy pobliskich domów. Potwierdził to świadek – mieszkanka bloków przy Konstytucji 3 Maja, dodając, że od lat obserwuje ciągły ruch, który nie jest przez nikogo dozorowany. – Teraz są tabliczki po obu stronach, ale ludzie nadal korzystają z przejścia, trochę rzadziej, ale chodzą tamtędy.

Zapytani przez sędziego, czy zmarły nadużywał alkoholu, rodzice mężczyzny odpowiedzieli, że nie. – „Pił normalnie, jak każdy” – stwierdziła matka. Ojciec zapewniał, że pracował razem z synem od poniedziałku do piątku, zawsze do godzin wieczornych, w rodzinnym zakładzie stolarskim. Jego zdaniem syn nie pił alkoholu, nadzorował bowiem całą produkcję.

Rodzice zeznali też, że choć Maciej nie mieszkał już z nimi (miał żonę i dziecko), mieli codzienny kontakt poprzez firmę. Tragicznie zmarły 34-latek miał przejąć stolarnię po ojcu jako piąte pokolenie. Planował rozbudowę zakładu.

Według rodziców w małżeństwie ich syna nie było żadnych problemów. Maciej był lubiany i towarzyski, miał wielu kolegów. Z jednym z nich alkohol w zakończoną tragedią sobotę. Jak zeznała matka, kolega najpierw zaprzeczył, że był z nim, ale później, już na policji, przyznał się. Ponadto świadkowie widzieli ich razem w pubie. Jest też nagranie z kamer monitoringu na ul. Fabrycznej, gdy jechali razem.

Sprawa będzie miała dalszy ciąg. Przesłuchani zostaną kolejni świadkowie. Sędzia zamierza też powołać biegłych, by ocenić m.in. wpływ upojenia alkoholowego na skutek wypadku.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)