• Krotoszyn
  • czwartek, 04 kwiecień 2019 09:52
  •   1220

Doszło do rażącego naruszenia dyscypliny służbowej

Doszło do rażącego naruszenia dyscypliny służbowej
Doszło do rażącego naruszenia dyscypliny służbowej © Wiesław Zdobylak

W poniedziałek, 4 marca swoje zeznania w procesie policjantów oskarżonych o niedopełnienie obowiązków służbowych składał komendant powiatowy policji w Krotoszynie. Odpowiedział on o wewnętrznym śledztwie i karach, jakie nałożył na oskarżonych policjantów.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Rozprawa z 4 marca była ostatnią w procesie krotoszyńskich policjantów oskarżonych o to, że w dniu 10 listopada 2017 r., podczas wizyty w domu P.M., znanego krotoszyńskiego przedsiębiorcy budowlanego, nie dopełnili obowiązków służbowych w ten sposób, że nie ustalili, kto kierował land roverem, który oddalił się z miejsca potrącenia rowerzysty, nie zbadali domowników pod kątem trzeźwości ani nie zabezpieczyli śladów zdarzenia na zaparkowanym przed domem samochodzie.

Tym razem zeznania składał m.in. najwyższy rangą krotoszyński policjant, czy komendant KPP Krotoszyn. Co prawda w czasie, kiedy miały miejsca zdarzenia będą przedmiotem procesu przebywał on na urlopie zdrowotnym, ale badał on sprawę w ramach wewnętrznego postępowania wyjaśniającego i nałożył na oskarżonych kary dyscyplinarne.

Komendant zeznał, że o całej sprawie dowiedział się tydzień po zdarzeniu od swojego zastępcy, który stwierdził, że „policjanci namawiali, dali ciała i źle wykonali czynności na posesji przedsiębiorcy P.M.”, w związku z czym wszczęto postępowanie wyjaśniające, które jeszcze przyspieszyło po wpłynięciu anonimowego donosu, ostrzegającego o próbie zamiecenia sprawy pod dywan.

– Ustaliłem suwerennie, że nie doszło do przestępstwa, ale rażącego naruszenia dyscypliny służbowej. Badałem sprawę pod kątem korupcji, ale ten motyw wykluczyłem. Po przeanalizowaniu wszystkiego stwierdziłem, że w tym dniu doszło do niesamowitego bałaganu komunikacyjnego, niekompetencji policjantów przebywających na miejscu (na posesji P.M. – przyp. red.), ale nie było przestępczego działania. (…) Nie wykonano podstawowych czynności, co było dla mnie niezrozumiałe – wyjaśnia komendant.

Zaznaczył on jednocześnie, że nigdy nie miał zastrzeżeń do pracy oficera dyżurnego (jednego z oskarżonych – przyp. red.), który musiał dobie poradzić w feralnym dniu również z wieloma innymi sprawami będącymi „na biegu”, natomiast karygodne było postępowanie wzmocnionego o kierownika zmiany trzyosobowego patroli drogówki, który odwiedził posesję P.M. Dlatego wewnętrzne postępowanie dyscyplinarne dotyczyło tylko zachowania policjantów na posesji P.M. i obok niej (policjanci bezczynnie czekali pod domem przez godzinę; tak przynajmniej twierdzi prokuratura – przyp. red.). Mało tego, postanowił on, że nie skieruje sprawy do prokuratury, lecz samodzielnie nałoży na policjantów kary dyscyplinarne, jako bardziej dolegliwie i nieuchronne. – Powiem stanowczo: nie brałem po uwagę wysłania materiału z postępowania do prokuratury, bo mogło to doprowadzić do umorzenia sprawy, a kara dyscyplinarna była pewna i surowa. (….) Postępowanie wyjaśniające i śledztwo w tej sprawie zostały uruchomione na skutej medialnej nagonki an mnie i rzecznika prasowego – wyjaśniał komendant, dodając, że mógł działać bardziej stanowczo. – Wymierzyłem policjantom zbyt niską karę. Rozważałem naganę, ale wybrałem stwierdzenie niepełnej przydatności do służby, co wiązało się z zablokowaniem możliwości awansowania i otrzymywania nagród oraz obcięciem „trzynastki” od 20 do 50 procent.

 W dalszej części swoich zeznań komendant podkreślił, że wysoko ocenia pracę zasiadających na ławie oskarżonych policjantów, a w stosunku do jednego z nich (kierownika zmiany – przyp. red.) rozważa nawet skierowanie w przyszłości na kurs oficerski.

– Tym policjantom nie zdarzały się w przeszłości  przypadki nieróbstwa i niekompetencji. Nie znam innych takich przypadków w mojej komendzie. Nie rozumiem, dlaczego nie wykonali podstawowych czynności, ale to nie znaczy, że popełnili przestępstw. (…) Największe braki, największą niekompetencję wykazali funkcjonariusze na miejscu (w miejscu zamieszkania P.M. – przyp. red.). Moim zdaniem przekaz informacji od dyżurnego do patrolu był. (…) Policjanci nie przekazali dyżurnemu informacji o stanie faktycznym, a więc zachowali się nagannie – ocenił zdarzenia z feralnego dnia komendant KPP w Krotoszynie.

Dodajemy, że oskarżeni konsekwentnie utrzymują, że jadąc do domu P.M. nie wiedzieli, po co tam jadą i co mają robić. Finał sprawie w kwietniu.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)
dodaj komentarz (1)

Komentarze 
Oceny -0 +0 Paweł 2019-11-26 21:22
Paweł
parodia, doskonale wiedzą kim jest Paweł Mikstacki. Nie wnikając w przeszłość gdy komendantem przed Jaśniakiem był Kasprowicz