• wtorek, 28 czerwiec 2011 17:58
  •   1018

Z mikrofonem w oko cyklonu

Z mikrofonem w oko cyklonu
Z mikrofonem w oko cyklonu © © archiwum

Rozmowa z Marcinem Walterem, szefem działu zagranicznego Radia ZET. Odwiedził on w sobotę 25 czerwca 2011r. zdunowski ratusz, a na jego stryszku do 22 lipca trwa jego wernisaż. Opowiedział on także o licznych podróżach do Egiptu w czasie rewolty, czy Japonia po trzęsieniu ziemi i Wielka Brytania podczas ślubu pary książęcej.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Jak długo już pracujesz w radiu?

W radiu to już 12 lat, wszystkiego. To było kilkanaście stacji radiowych, w Radiu ZET pracuję już ponad 4 lata.

A poprzednie?
Zaczynałem w Radiu Studenckim, w Toruniu, w Radiu Sfera, potem było lokalne Radio Gra w Toruniu, Radio Eska w Toruniu i Warszawie, TVN24 w Toruniu, potem Radio ZET. Trochę tego było.

Jak zafascynowałeś się fotografią?
Jestem zafascynowany fotografią, ale nie chciałbym żebyście pisali, że to jest jakby… Tomek nazwał to wernisażem fotograficznym, bo (…) to był tylko taki instrument posiłkowy. Ja jestem prywatnie zafascynowany fotografią, ale o tych zdjęciach nie chciałbym, żebyście mówili, że to jest efekt mojej fascynacji fotografią, po prostu mam chwilę. Tak jak mówiłem, priorytetem jest nagranie materiału dźwiękowego, tak. Dzieje się coś, ludzie mówią, ja chcę z kimś porozmawiać i to jest dla mnie najważniejsze, gdy kończę rozmawiać, mam chwilę, coś się jeszcze dzieje, nie muszę tego nagrać, to wtedy robię zdjęcia, ale nie jest to fascynacja fotoreporterska. Koledzy reporterzy byliby zażenowani poziomem tych zdjęć, naprawdę.

Czyli to jest takie dodatkowe hobby poza pracą?
Dodatkowe hobby.

Ile już podróżujesz po świecie i jakie najciekawsze miejsca już zwiedziłeś, według Ciebie?
Wiesz, zagranicą zająłem się dopiero w Radiu Zet, bo wcześniej to byłem takim reporterem od wszystkiego, robiłem bieżące rzeczy, czy to lokalne w Toruniu, czy później w Warszawie, polityka, czy różne wydarzenia krajowe. Zagranicą zająłem się w Radiu Zet i od samego początku zagranica się przewijała. Najciekawsze rzeczy które widziałem… trudno mi to sklasyfikować, bo to wszystko niesie ze sobą jakąś ważną rzecz, no ale w tym roku mieliśmy wysyp takich rzeczy, prawda, czy to była rewolucja w Kairze, czy potem wyjazd do Japonii po trzęsieniu ziemi Tsunami. To były chyba dwie tak naprawdę najbardziej ryzykowne wyprawy, które do tej pory odbyłem, bo jechałem i nie wiedziałem tak naprawdę co mnie czeka, w środek czego się pakuję. W Kairze w środek rewolty, w Japonii myślałem że trafię w środek zniszczeń, no nie udało tego wszystkiego zobaczyć w Japonii, byłem tylko w Tokio. (…) Ale tak jak mówiłem, było mnóstwo ciekawych rzeczy. Nie mówiłem jeszcze, że dużo podróżowałem po Wielkiej Brytanii i Irlandii, opowiadałem o życiu polonii. Kiedy weszliśmy do Unii to była fala wyjazdów młodych polaków, przede wszystkim ja tam jeździłem żeby opowiadać o życiu, o tym, jak młodzi Polacy tam się urządzają, jak jest im ciężko, jak im oni są kłopotem, bo Polacy potrafią być, to jest wszystko bardzo ciekawe. Mówiłem o sprawie Polańskiego czy wyjazd na igrzyska do Pekinu, czy strzelanina w szkole w Finlandii. Nie można powiedzieć, że strzelanina jest mniej ważna niż Kair, tam też zginęli ludzie, bo to były wstrząsające wydarzenia: wejście do tej szkoły, gdzie parę dni wcześniej padły strzały, krew się lała, to wszystko niesie ze sobą ogromne emocje. Najświeższe rzeczy to są Kair i Japonia, i tyle.

Którą wyprawę uważasz za swój największy sukces? Pod względem dostępności do osób, głównych bohaterów, wydarzeń.
No to tak naprawdę powiedziałbym że praca w ekstremalnych warunkach wymaga jakiegoś napięcia i spięcia się, żeby wszystko zadziałało. Ten Kair (…) i spotkanie z tymi ludźmi, tak naprawdę najważniejszymi bohaterami tych wydarzeń. Byli oczywiście politycy, do których trudno mieć jakikolwiek dostęp w czasie rewolucji, no ale najważniejsi byli ludzie, którzy walczyli o tą wolność, zmianę systemu, więc sukcesem dla mnie było to, że (…) rozmawiałem tak naprawdę z organizatorami tego wydarzenia, z młodymi ludźmi (tam większość była młodych ludzi) i pytanie ich o motyw, a nie tylko posiłkowanie się jakimiś depeszami agencyjnymi i siedzenie w Warszawie, i czytanie relacji, tylko rozmawianie w tymi ludźmi, to, że oni chcieli rozmawiać, że przyjęli mnie. Siadałem z nimi gdzieś na krawężniku, nie nagrywaliśmy, tylko gadaliśmy sobie o wszystkim: oni wypytywali mnie o jakiś moje rzeczy, pracę, życie w Polsce, ja pytałem o ich Zycie, nawet nie o rewolucję. To że udało się poznać z pierwszej ręki ich motywy, to było najfajniejsze, że oni się zgodzili, chcieli o tym rozmawiać, to było fajne.

Czy pierwszy raz jesteś w Zdunach?
W Zdunach tak. Byłem tutaj 6 lat temu u moich przyjaciół, może przejeżdżałem przez Zduny, ale w Zdunach jestem pierwszy raz, byłem w Bestwinie i w Baszkowie.

Pierwszy raz miałeś zorganizowany taki wernisaż?
Tak, tak jak na początku powiedziałem jest to dla mnie nietypowa sytuacja, zwykle to ja siedzę tam, gdzie wy siedzieliście i ja słucham, ewentualnie zadaję pytania i podchodzę po, i robię taki wywiad, jak wy teraz, więc jest to dla mnie nietypowe i przyznam, trochę stresujące, bo nie wiedziałem, czy to, co będę mówił spotka się z zainteresowaniem, bo fajnie jest, gdy z Sali padają pytania, wtedy odpowiadam, bo wiem, że mówię o tym, co naprawdę interesuje ludzi. Wiem jak to jest, kiedy z Sali nie padają żadne pytania i człowiek musi sam z siebie wydawać potok słów i zainteresować tym ludzi. No tak, to była pierwsza i nietypowa rola, odwrócenie ról.

No to może tak na koniec: jak porównujesz taką rolę zza mikrofonu i przed mikrofonem? Która jest lepsza? Która jest wygodniejsza?
Dla mnie mikrofon w ręce to jest podstawa, oczywiście zdaję sobie sprawę, że moim zadaniem jest – dlatego się zgodziłem – opowiadanie o tym, robię przecież to na antenie, tylko nie robiłem tego w taki zorganizowany sposób jak tutaj. Mówię wtedy do niewidzialnej publiczności, tutaj mówię do konkretnych kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu ludzi, ale jeśli miałbym wybierać, to z mikrofonem w ręku i pojechanie gdzieś, gdzie dzieje się coś, o czym warto i trzeba mówić.

Rozmawiali Łukasz Cichy i Wiesław Piotrowski

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)