Problemy na miejscu katastrofy
Ukraińskie ekipy ratownicze nadal mają problemy z zabezpieczeniem miejsca katastrofy zestrzelonego malezyjskiego samolotu pasażerskiego, który rozbił się na terenach opanowanych przez walczących z władzami prorosyjskich bojowników na wschodzie kraju. Ratownicy nie odnaleźli wszystkich ciał ofiar tragedii, w której zginęło 298 osób.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
W niedzielę Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy podała, że dotarła do zwłok 196 osób. To zaledwie o 10 więcej niż w sobotę. – „Poszukiwania utrudnia obecność uzbrojonych separatystów, którzy przeszkadzają w pracy jednostek ratowniczych”. 400 ratowników przeszukuje teren 34 km kw., na który spadła większość fragmentów boeinga.
Nadal także nie ma informacji na temat czarnych skrzynek malezyjskiej maszyny. W sobotę ukraińskie władze oświadczyły, że posiadają je rebelianci. Ci z kolei mówią, że przekażą je Międzypaństwowemu Komitetowi Lotniczemu (MAK) w Moskwie, a nie ekspertom Ukrainy, na której terytorium doszło do katastrofy.
Ukraińskie media doniosły w niedzielę, że tzw. wicepremier samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Andriej Purgin oświadczył, że międzynarodowi eksperci zostaną dopuszczeni w miejsce tragedii tylko wówczas, gdy Kijów przerwie operację antyterrorystyczną przeciwko separatystom.
(PAP)