Mniej koszy w centrum Krotoszyna
Krotoszynianie narzekają, że w centrum ich miasta śmieci leżą na chodnikach. Powód bałaganu? Starostwo powiatowe zmniejszyło liczbę koszy.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
– Musimy oszczędzać, bo opróżnianie i wywóz śmieci koszy ulicznych kosztowały nas rocznie prawie 500 tys. zł – tłumaczy wicestarosta Paweł Radajewski (58 l.). Stawka narzucana przez związek międzygminny Eko Siódemka za wywóz z kubłów w miejscach publicznych wzrosła we wrześniu ubiegłego roku o 400 proc. Władze powiatu postanowiły nie zwiększać wydatków. Najpierw ograniczyły częstotliwość wywozu z dwóch dni w tygodniu do jednego. Skutek był taki, że pod koniec tygodnia kosze były przepełnione, a wypadające z nich śmieci zalegały na chodnikach.
Zastępca starosty Paweł Radojewski (58 l.) obiecywał nam, że sytuacja poprawi się w grudniu, jednak dodatkowych pieniędzy na dwukrotne każdym tygodniu oczyszczanie koszy nie znaleziono.
W ubiegłym tygodniu kosze zaczęły… znikać. Po prostu je demontowano. Niestety, problem wręcz się nasilił. – Wygląda to katastrofalnie. Na ulicy Koźmińskiej przy jednym koszu leży pełno odpadków, następny jest urwany, a kolejne dwa chyba ukradli. Śmieci zalegają na chodnikach – powiedział nam krotoszynianin Roman Nowicki. Gdy wyjaśniliśmy, że kosze zdemontował powiat, aby zaoszczędzić, skomentował. – Chyba przedobrzyli. W końcu to jest centrum i powinno być czysto. Ze 127 koszy pozostawiono 80.
Czy kosze zniknęły na stałe? – Na razie tak. No chyba, że coś się zmieni w finansach na lepsze, to wrócą – odpowiadał Paweł Radajewski (58 l.). Powiat znalazł jeszcze jeden sposób na zmniejszenie wydatków związanych z utrzymywaniem porządku na ulicach. – Odebraliśmy miastu zamiatanie niektórych ulic, na przykład Magazynowej – mówi wicestarosta. W ramach porozumienia z gminą starostwo rokrocznie zlecało jej i płaciło za sprzątnie ulic w Krotoszynie. – Będziemy teraz te ulice sami sprzątać naszą zamiatarką. Będzie taniej – uzasadnia zastępca włodarza starostwa.