W Wolenicach potrzebny znak drogowy
Barbara Machowska, nowa sołtys Wolenic, zabiega o prawidłowe oznakowanie zjazdu z rogi krajowej nr 15 w kierunku stacji kolejowej we wsi. Na razie bez skutku.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Świeżo wybrana na stanowisko zarządcy wsi sołtys mówiła o tym problemie już podczas wyborów sołeckich, które miały miejsce pod koniec stycznia. Zgłosiła go też obecnemu na spotkaniu wójtowi Mariuszowi Dymarskiemu.
Mieszkańcy wsi domagają się, by przed zjazdem z krajówki umieszczono znak informacyjny, zjazd jest bowiem mało widocznym, co stwarza zagrożenie. – Faktycznie, tak właśnie jest, a droga do stacji należy do często uczęszczanych – mówi nam Machowska. Właśnie tamtędy jeżdżą samochody zawożące i odbierające młodzież dojeżdżającą do szkół lub uczelni. Droga nie ma asfaltu, a korzystają z niej też mieszkańcy Dzielic oraz samochody jadące do i z Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Ustkowie. Nawierzchnia jest zdewastowana. – Najgorzej bywa po zapadnięciu zmroku. Znajdujące się tam pasy są mało widoczne. Podjęłam interwencję, aby nie dopuścić do tragedii.
Jak zaznacza sołtys, wójt poinformował ją, że nie musi sporządzać wniosku, gdyż on nada sprawie bieg. Ponieważ na razie nic się nie zmieniło, ponowiła wniosek podczas lutego posiedzenia rady gminy. – Teraz czekam na pomoc władz samorządowych. Jeśli jej nie będzie, jeszcze raz złożę wniosek – mówi.
Wnioskodawczyni zdaje sobie sprawę z trudności, za zjazd odpowie bowiem Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która nie poczuwa się do rozwiązania problemu, gdyż jej zadaniem oznakowanie można postawić jedynie wówczas, gdy zjazd dotyczy drogi asfaltowej.
Temat znany jest także przewodniczącemu rozdrażewskiej rady gminy, Wiesławowi Jankowskiemu. – Słuszność wniosku nie podlega dyskusji. Niestety, nie jesteśmy w stanie zrobić nie więcej, niż dopilnować, by z rady gminy wyszedł wniosek do GDDKiA – stwierdza.
Ustawienie znaku przez inną instytucję oznaczałoby samowolę budowlaną. – Gdyby to ode mnie zależało, sam zaproponowałbym wkopanie, choćby w czynie społecznym, znaku, który załatwiłby sprawę. Niestety, nie jest to możliwe – zaznacza Jankowski.
Przewodniczący Jankowski zapewnia jednak, że wspierał działania mieszkańców. – Wniosek do właściciela drogi na pewno wyjdzie z urzędu gminy. Dopilnuje tego osobiście. Niemniej, znając życie, apeluję o cierpliwość. Pierwszy sygnał nie zawsze zostaje wysłuchany. Gdy jednak sprawa nie będzie posuwała się do przodu, ponowimy pismo. Jest ono bowiem zasadne, a bezpieczeństwo mieszkańców to wartość bezcenna – kończy Jankowski.