Tragiczny wypadek w gospodarstwie
W sobotę, 9 marca doszło do śmiertelnego zdarzenia w gospodarstwie na terenie miejscowości Raszewy (gm. Kobylin).
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
55-latek – mieszkaniec Wrocławia – odwiedza matkę mieszkającą w Raszewach. Składa jej życzenia z okazji Dnia Kobiety. Nie wraca od razu do domu. Zostaje na noc. Następnego poranka – 9 marca – mężczyzna chce pomóc matce w gospodarstwie. Idzie więc do obory, by oporządzić krowy. I tam dochodzi do tragedii. – 55 – latek próbował chwycić krowę, która się zerwała. W następstwie tego mężczyzna został przez tę krowę uderzony i upadł – opisuje asp. Piotr Szczepaniak, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Krotoszynie. 55 – latek traci przytomność. Dochodzi do zatrzymania akcji serca.
Przerażona matka, która wchodzi do obory i widzi syna, natychmiast wzywa służby ratunkowe. Na miejsce przyjeżdża Zespół Ratownictwa Medycznego z Kobylina. Nieprzytomny mężczyzna leży w oborze, wśród krów. Dlatego też ratownicy – ze względu na własne bezpieczeństwo i by chronić poszkodowanego przez zdeptaniem przez zwierzęta – podejmują decyzję o ewakuacji 55-latka. – Wynoszą go na zewnątrz, w bezpieczne miejsce – relacjonuje Jakub Nelle, rzecznik prasowy Zespołów Ratownictwa Medycznego działającego przy SP ZOZ w Krotoszynie.
Mężczyzna nie oddycha. Jego serca nie bije. Ratownicy rozpoznają zatrzymanie krążenia. Rozpoczynają więc zaawansowane czynności ratunkowe. Przystępują do resuscytacji krążeniowo – oddechowej. Do pomocy wzywają również Lotnicze Pogotowie Ratunkowe z Michałkowa. Wspólnie z załogą śmigłowca ratunkowego przez 40 minut walczą o życie 55-latka. Niestety, bezskutecznie. Mężczyzny nie udaje się uratować. Umiera. Obecny na miejscu lekarz może już tylko stwierdzić zgon.
Na miejsce dociera patrol policji. – Ustalamy szczegóły tragicznego zajścia – mówi Szczepaniak. Ciało 55-latka zostało zabezpieczone do sekcji. – Pod nadzorem prokuratury prowadzimy czynności wyjaśniające okoliczności śmierci 55-letgoego mieszkańca Wrocławia – mówi funkcjonariusz.
Lokalna społeczność jest wstrząśnięta. – To wielka tragedia. Człowiek przyjechał w odwiedziny do mamy an dzień kobiet i zdarzyło się takie nieszczęście – mówi Andrzej Szymański, sołtys Raszew.