Ciąg dalszy nastąpi
Mówi się, że „Psy” Władysława Pasikowskiego wprowadziły Polskie kino w nową erę. Był to pierwszy Polski firm na miarę amerykańskiego kina akcji. Ale reżyser nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Długo brakowało w naszej rodzimej kinematografii bohatera na miarę Arnolda Schwarzennega czy Sylvestra Stallone. Pojawi się dopiero po upadku komunizmu. W 1992 r. swoją premierę miały „Psy”, Bogusław Linda, czyli filmowy Franz Maurer, stał się naczelnym twardzielem polskiego kina lat 90. Historia dwóch przyjaciół, dawnych funkcjonariuszy SB, którzy w nowej, postkomunistycznej rzeczywistości znaleźli się po dwóch stronach barykady, zelektryzowała polskich widzów. Film stał się najbardziej kasową produkcją lat 90., a w wiele cytatów z niego stało się kultowych. Skąd się wziął jego fenomen?
Wszystko zaczęło się rok wcześniej, od filmu „Kroll”, który był debiutem reżyserskim Pasikowskiego. To grający w nim główną rolę Olaf Lubaszenko zasugerował, że warto nakręcić film o ubecji na tle zachodzącej wówczas w Polsce transformacji, o tym, jak ubecy szukają miejsca w nowej rzeczywistości po upadku PRL. I tak oto narodziła się historia Franza Maurera. Tworząc „Psy”, Pasikowskiemu udało się przenieść wartką akcję filmu sensacyjnego rodem z Hollywood na polski grunt, zachowując realia epoki, kiedy polski kapitalizm dopiero się rodził, policja jeździła polonezami, a wódka lata się strumieniami. Jednocześnie ukazywał on dylematy okresu wczesnej transformacji. Film doczekał się kontynuacji – „Psy 2. Ostatnia krew”, a na początku przyszłego roku premierę będzie miał film „Psy 3. W imię zasad”.