Sprawa śmierci Maciej Wujca
Kolega tragicznie zmarłego Maciej Wujca z Krotoszyna skłamał na policji mówiąc, że nie spędził z nim ostatnich godzin jego życia.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
12 stycznia w Sądzie Rejonowym w Krotoszynie odbyła się druga rozprawa, w której oskarżonym jest przedsiębiorca Eryk O. To właściciel hali magazynowej na placu przy ul. Benickiej i Fabrycznej, przy której ponad 2 lata temu Maciej zginął po upadku z rampy.
Został oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci 34-latka, bo nie powołał kierownika budowy (prowadzono tam rozbudowę – red.), czym doprowadził do zagrożenia dla osób poruszających się ścieżką prowadzącą na niebezpieczną i o zmroku niewidoczną krawędź doku zjazdowego. Przedsiębiorca nie przyznał się do winy i nie złożył wyjaśnień. W drugim terminie pojawili się tylko jego obrońcy. Przesłuchano pięcioro świadków.
Najpierw zeznawała wdowa. Jak powiedziała, feralnego 15 grudnia 2018 r. jej mąż wyszedł na krótko z domu. Jednak, gdy długo nie wracał, telefonowała do niego i pisała sms-y. Była zdenerwowana, bo ich mały syn gorączkował. Kobieta stwierdziła również, że Maciej nie miał problemów z alkoholem, a odkąd zostali małżeństwem, wieczorami nie wychodził sam.
33-letni kolega Macieja Wujca zeznał, że kilka godzin przed śmiercią pili razem piwo w pubie Bila. Potem pojechali rowerami w stronę jego domu na os. Korczaka. Nie dotarli tam razem, bo się rozłączyli. Początkowo na policji ten sam świadek zeznał, że w ogóle się nie spotkał z Maciejem. Telefonicznie umówili się jedynie, iż Maciej go odwiedzi. Jednakże tydzień później, w trakcie ponownego przesłuchania, powiedział, że wyjechał z domu rowerem na ul. Benicką, gdzie akurat się znajdował, i skąd obaj pojechali do pubu Bila. – Dlaczego pan zataił spotkanie z Maciejem? – zapytał sędzia Radosław Skiba. – Bałem się powiedzieć prawdę, aby mnie nie wmieszano w tę sprawę, bałem się, że pójdę do więzienia – odparł świadek. Obawiał się ponadto, że rodzice Macieja dowiedzą się o ich spotkaniu. – Nadmieniam to, bo 16 grudnia (2018 r. – red.) powiedziałem jego mamie, że się z nim nie widziałem – przyznał.
- Krotoszyn
- Cz, 20 Gru 10:37
-   1611
- Krotoszyn
- Cz, 20 Gru 10:37
-   1611
Sędzia dopytywał, ile alkoholu spożyli. Świadek oznajmił, że zanim się spotkali, wypił 3 piwa, a ile wypił Maciej, nie wie, jednak jego zachowanie wskazywało, że był bardziej pijany. W pubie wypili odpowiednio półtora i pół piwa. Potem pojechali rowerami z ul. Mickiewicza na Fabryczną i dalej na Konstytucji 3 Maja. Dlaczego jechali w przeciwnym kierunku niż miejsce zamieszkania Macieja Wujca? Jak wyjaśnił świadek, wcześniej ustalili, że napiją się jeszcze alkoholu u niego w piwnicy. Rozstali się jednak między 3. i 4. blokiem, patrząc od strony dworca PKP. Maciej wybrał popularny skrót przez plac oskarżonego przedsiębiorcy.
Świadek kontynuował jazdę ścieżką rowerową i skręcił w ul. Masłowskiego. Dotarł do Szkoły Podstawowej nr 8. Tam czekał na kolegę. Dzwonił do niego 9 razy, ale Maciej nie odbierał. Zaniepokojony udał się na plac. Przejechał obok stacji paliw, ale – jak stwierdził – nie zbliżył się do feralnej rampy. Nie znalazł kolegi i… wrócił do domu. Powiedział, że go nie szukał.
Zeznał też, że w niedzielę, 16 grudnia o godz. 8:00 dowiedział się o śmierci Macieja od wspólnego kolego, który do niego napisał. Nie potrafił wyjaśnić, dlaczego nie dzwonił do żony Macieja, aby dowiedzieć się, czy ten wrócił do domu. Zasłaniał się niepamięcią, co do szczegółów i plątał w niektórych zeznaniach. Między innymi nie odpowiedział, czy gdy jechali razem, rower Macieja miał włączoną przednią lampę.
- Krotoszyn
- Pt, 20 Lis 11:50
-   1620
- Krotoszyn
- Pt, 20 Lis 11:50
-   1620
Przyznał się, że próbował ukryć wspólny z Maciejem wypad w pubie. Okłamał jego matkę i napisał do kilku osób, w tym barmanki i kolegów, aby nie wyjawiali, że był w Maciejem na piwie. – Bałem się przyznać do błędu. Czuję odpowiedzialność za tę śmierć. Mam wyrzuty, że nie udało mi się pomóc koledze – powiedział skruszony.
W sądzie wyjaśnienia składał też mieszkaniec pobliskiego bloku, który znalazł ciało Macieja. Zeznawał również kierownik stacji paliw, który udał się z nim do rampy. Obaj przyznali, że miejsce nie było niczym zabezpieczone ani należycie oświetlone.
O niebezpiecznym terenie, na którym doszło do tragicznego wypadku, mówił również mieszkaniec bloku stojącego naprzeciw stacji paliw. Wspomniał o braku ogrodzenia i tablic ostrzegawczych oraz o nieoświetlonej rampie.