– Nie ma naszej zgody na niekorzystne zmiany dla pracowników! Teraz często jest tak, że pracownik chce iść na urlop, a pracodawca nie chce go udzielić, nie może więc dodatkowo karać go przepadkiem dni wolnych. Zupełnym bezsensem jest tez pomysł, ale urlop na żądanie był planowany. To się kłóci z jego ideą – oburza się w rozmowie Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ, który ma nadzieję, że związku zablokują złe zmiany dla pracowników.

O co chodzi? Przez półtora roku pracowała powołana przez minister pracy Elżbieta Rafalska (63 l.) specjalna Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy. Choć efekty jej prac zostały totalnie skrytykowane i większość z nich trafiła do zamrażarki, rząd z niektórych pomysłów komisji chce jednak skorzystać. Na początek bierze się do urlopów. Tak jak postulowały związki zawodowe, wszyscy pracownicy będą mieli tyle samo – 26 dni wolnego.

To zmiana korzystna dla młodych, osób z niewielkim stażem pracy, które teraz odpoczywają tylko przez 20 dni w roku. Cena jej wprowadzenia będzie jednak wysoka! Rząd chce, aby niewykorzystany urlop przepadał. Obecnie jeśli pracownik nie wykorzysta dni wolnych w danym roku, może to zrobić do końca pierwszego kwartału, a nawet do 30 września kolejnego roku. W praktyce nawet jeśli w tym terminie nie nadrobi zaległości urlopowych, przechodzą one na rok następny. Wiele osób kumuluje więc dni wolne, aby mieć ich więcej w kolejnych latach, bo prosi ich o to pracodawca. Rząd chce tak znowelizować. Kodeks pracy, aby urlop niewykorzystany do końca I kwartału następnego roku przepadał.