• Krotoszyn
  • poniedziałek, 03 czerwiec 2019 09:31
  •   1151

Kopieczki walczą o swoje drogi

Kopieczki walczą o swoje drogi
Kopieczki walczą o swoje drogi © Sebastian Kalak

Wyzwiska, krzyki i wzajemne oskarżenia – w takiej atmosferze przebiegało zebranie na krotoszyńskich Kopieczkach. Tak skrajne emocje wzbudziła w mieszkańcach koncepcja przebudowy dróg w rejonie osiedla. Chciano nawet zmienić przewodniczącego.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Świetlica podstawowi nr 7 w Krotoszynie była przepełniona. Wszystkie miejsca siedzące zajęte, a ludzie tłoczyli się przy ścianach i stali na korytarzu. Lekko licząc – ponad setka mieszkańców Kopieczek przyszła, by wyrazić swoją opinię na temat koncepcji przebudowy – Żabiej, Rybiej, Żurawiej i Słowiczej. Na poprzednim zebraniu – które relacjonowaliśmy na naszych łamach – nie udało się bowiem podjąć żadnych decyzji.

Początkowo atmosfera była przyjazna. Szybko jednak okazało się, że reprezentacja urzędu nie zadowala mieszkańców. Na spotkanie nie przybył bowiem Franciszek Marszałek (54 l.). – Gdzie jest burmistrz? – pytali ludzie. – Obiecał nam, że będzie. Chcieliśmy z nim podjąć dialog, a okazuje się, że go nie ma.

Z odpowiedzią pospieszyła Joanna Król-Trąbka (39 l.). – Jestem wydelegowana ja, jako pracownik urzędu. Ponadto są naczelnicy. (…) Być może burmistrz dotrze do nas, jak skończy się spotkanie w innym miejscu – tłumaczyła szefowa departamentu inżynierii miejskiej. Niestety, Franciszek Marszałek (54 l.) nie dotarł.

Później było już tylko gorzej. Społeczność Kopieczek mogła wnieść poprawki do plany modernizacji dróg. – Na ostatnim spotkaniu otrzymaliśmy informację, że koncepcja jest w trakcie, chciałbym się dowiedzieć, na jakim jest obecnie etapie? – zapytał jeden z mieszkańców. Odpowiedź zbulwersowała wszystkich. Okazało się bowiem, że koncepcja jest już przyklepana i opłacona. I to od pół roku. – Ja osobiście i kilku znajomych na tej sali czujemy się wręcz oszukani. Państwo nas oszukujecie. Na poprzednim spotkaniu mówiliście, że pracujemy nad koncepcją. A projektant przed chwilą nam potwierdził, że koncepcja jest realizowana, oddana i rozliczona – stwierdził jeden z mężczyzn obecnych na zebraniu. I nie krył rozgoryczenia. – Przychodzimy, spotykamy się, angażujemy swój czas kosztem dzieci, rodzin, odpoczynku od pracy, a wy z nami robicie nie wiem co – stwierdził.

Projektant przekonywał, że konsultacje w sprawie dróg już się odbyły i były wnoszone poprawki. – W październiku – listopadzie były już konsultacje i otrzymaliśmy z urzędu uwagi, które dodaliśmy do koncepcji – wskazywał Michał Suchecki z biura projektowego Espeja. Mieszkańcy poprosili więc, by wskazał, jakie uwagi zostały uwzględnione. – Niektóre dotyczyły dodatkowe chodnika przy Kanarkowej – zaczął wyliczać projektant. Przerwali mu jednak uczestnicy zebrania. – Niby gdzie, jak ta ulica w 2018 roku nie istniała jeszcze? Pan pierd… tutaj – stwierdził wprost jeden z obecnych. Na co jego sąsiedzi zareagowali śmiechem.

Przedstawicielka urzędu zapewniła, że spotkanie nie jest nadmierne, bo uwagi mieszkańców będą konsultowane przy tworzeniu dokumentacji przebudowy dróg. – Na wnioskach, które leżą na stołach można składać uwagi, które będą wykorzystywane przy zleceniu kolejnej dokumentacji – stwierdziła Joanna Król-Trąbka (39 l.). Czym – zamiast uspokoić zebranych – tylko rozsierdziła ich jeszcze bardziej. Bo okazało się, że wnioski te przygotował nie urząd, ale sami mieszkańcy. – Bierzesz dokument, który przygotowali mieszkańcy i mówisz, że będzie to wykorzystywane, że to praktykujecie – stwierdził Bartosz Kosiarski (40 l.), radny i mieszkaniec tej części miasta. A reszta komentowała wprost. – To jest chore. Całe to spotkanie jest chore.

Mieszkańcy Kopieczek mają tak naprawdę jeden postulat – domagają się, by drogi na ich osiedlu były węższe niż te, które są zaplanowane w koncepcji. Według projektu bowiem wszystkie mają mieć 10 metrów, z wyjątkiem Rybiej – która zaplanowana jest na 12 metrów. – Zróbcie taką drogę, to będziecie mi parapety przy domu urywać. To jest paranoja – grzmieli ludzie. I podkreślali. – Na to się tam budowaliśmy, żeby była cisza i spokój. Chcemy, żeby wszystkie drogi miały kategorię dojazdowych!

Szerokość dróg na Kopieczkach została zatwierdzona już w 2013 roku, w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. I to właśnie na podstawie tego planu powstała koncepcja. – Dokumentację, która mamy opracować na budowę dróg robimy na podstawie wcześniej opracowanych i przyjętych przez radę dokumentów… - zaczął tłumaczyć Andrzej Kaik, naczelnik wydziału inwestycji krotoszyńskiego urzędu. Nie wytrzymywał jednak, gdy obecnie na spotkaniu zaczęli mu przerywać. – Dwa panowie mają swoje odzywki. Jak ktoś chce się odezwać i kontrę mieć, to proszę wstać i się przedstawić. Ja się przedstawiłem – stwierdził, nie kryjąc zdenerwowania.

Po burzliwej dyskusji Andrzejowi Kaikowi udało się w końcu przekazać mieszkańcom, że parametry dróg można zmienić, zmieniając plan zagospodarowania przestrzennego. – Nie zmieni tego koncepcja i nie zmieni dokumentacja techniczna. Bo musi się opierać na planie. Taka frekwencja powinna być w 2013 roku, gdy był uchwalany plan. Te wszystkie kwestie, które państwo teraz poruszają, powinny być ustalone wtedy – stwierdził urzędnik. Mieszkańcy bronili się, tłumacząc, że wtedy na Kopieczkach nie mieszkali, więc nie mogli wziąć udziału w konsultacjach. – Wtedy tam pola były. Wiewiórki mogły uwago chyba tylko zgłaszać. Nas tam nie było – argumentowali ludzie.

Mieszkańcy mieli także pretensje do nowo wybranego przewodniczącego. Stwierdzili bowiem, że za mało angażuje się w ich sprawę. – Niech się pan weźmie w garść i wystąpi w naszym imieniu – apelowali ludzie. Mariusz Ratajczak (40 l.) bronił się, mówić, że przecież coś się dzieje. – Są zebrania – tłumaczył szef osiedla. Mieszkańcom to jednak nie wystarczyło. – Z tych spotkań nic nie wynika. (…) Chcemy mieć nowy plan zagospodarowania przestrzennego. Prosimy przewodniczącego, żeby w ten sposób podszedł, a nie, że były konsultacje. Albo zmieńmy przewodniczącego, skoro ten nam nie pomaga – mówiła ze zdenerwowanych jedna z kobiet.

Część oburzonych mieszkańców zaczęła wychodzić z sali. Przewodniczący Mariusz Ratajczak (40 l.) nie był konsekwencji i zdenerwowania. Widać było, że nie bardzo wie, co robić. Z pomocą w końcu przyszła mu Joanna Król-Trąbka (39 l.). – Może pomogę panu, bo jak już wszyscy wyjdą, to na końcu rozejdziemy się faktycznie z niczym. Sugeruję, żeby rzeczywiście przewodniczący wniosek złożył odnośnie zmiany planu – stwierdziła szefowa departamentu inżynierii miejskiej. Podkreśliła również, że po wpłynięciu wniosku urząd przystąpi do nanoszenia zmian w planie. – Konsekwencją będzie uchwała rady i dalsza procedura. Liczyć się trzeba z tym, że nie będzie to szybko, bo w granicach przynajmniej dwóch lat – oznajmiła. Na co obecni na sali przystali z entuzjazmem.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)