• niedziela, 21 sierpień 2011 16:04
  •   1396

Prawie 40 lat na scenie

Prawie 40 lat na scenie
Prawie 40 lat na scenie © © archiwum

Rozmowa z Leszkiem Benke, liderem kabaretu z Kopydłowa.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Jak się Panu podobało w Zdunach?
Zawsze mi się podobało, przecież niepierwszy raz tu jestem. Świetna publiczność. Jeszcze chcą. Mało im Kopydłowa.

Jaki kiedy powstał zespół?
Was na pewno nie było jeszcze na świecie. Pierwszy program telewizyjny, bo były wcześniej radiowe, ukazał się w 1971 r. w sylwestra .Prowadził je Boguś Sobczuk z Jurkiem Stuhrem. Oni nagrali potem 10 kolejnych programów. Nasza formuła się zmieniała, przez różne pomysły, różne tytuły. Tych tytułów było w sumie 65. Potem były widowiska estradowe. Kopydłów przyjął się ok. 14 lat temu, a później ludzie zaczęli się tego domagać. Taka jest pokrótce historia, autorem od początku jest pan Michał Bobrowski. Muzykę pisało nam wielu kompozytorów, ale tych piosenek było napisane ok. 700! Przewinęli się u nas wszyscy krakowscy aktorzy: od Jurka Stuhra, przez Janka Nowickiego, po Bogusia Lindę. Trudno mi jednak wymienić wszystkich, bo tych aktorów było tyle co piosenek, czyli ok. 700!

Kto jest najdłużej w kabarecie?
Ja, zaczynałem w 1973 r. jako student, w „Spotkaniu z Balladą”, programie telewizyjnym. Początkowo asystowałem, potem były większe role, a teraz jak sami widzicie, jest to na mojej głowie i to ciągnę.

Jest Pan strażakiem po za kabaretem?
Jestem strażakiem wspomagającym, a że robimy programy o straży to jestem honorowym komendantem w kilku jednostkach, a w województwie Kujawsko-Pomorskim jestem honorowym komendantem Państwowej Straży Pożarnej.

Jak reagują ludzie na Pana widok?
Bardzo sympatycznie, nikt nie ma żalu, że idzie taki czy taki skecz. Ostatnio dręczą mnie tym, że nie ma programów na antenie w telewizji. Nawet mi grożą (śmiech), bo chcą (śmiech). Takie są układy, był jeden żart za daleko w jakimś programie i nam podziękowali za współpracę.

Ludzie mają jakiś żal, jeżeli jest jeden żart za daleko?
Jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś się obraził, z wyjątkiem jednego księdza, który tam miał jakiś żal.

Słyszał Pan dzisiejszą przygodę, że pewna Pani powiedziała „Szczęść Boże” do aktora odgrywającego księdza, a on nie był księdzem?
Tak, my mieliśmy jeszcze przygodę, że starsza kobieta chciała się wyspowiadać.

Czy Kabaret otrzymał jakieś wyróżnienia?
Tak, były jakieś maski, ale my nie jeździmy na żadne festiwale, bo my się nie ścigamy.

A prywatne osiągnięcia kabaretu?
Może mówmy o satysfakcji. Satysfakcją jest jak niekiedy jest na widowni 5 000 ludzi i nie pozwalają nam skończyć, albo to co się wyrabia za wodą, w Stanach, oni są tam tego spragnieni. Nie polityki, są najwyżej jakieś aluzje, ale ludzie mają już dość polityki. Jest wiele kabaretów, które jadą z polityką. Były czasy komuny, kiedy nie było wolno. Teraz wolno, to odwaga staniała. Teraz patrzy się na profesjonalizm. Na wykonanie.

I to jest recepta na przetrwanie tak długo na scenie? Bo kabarety się zmieniały…
…A my jesteśmy tyle lat. Są tu aktorzy z dyplomami, niektórzy zaczynali jako studenci, ale studenci szkół teatralnych. Co z tego, że koledzy amatorzy mają dobre teksty, jak oni je źle wykonują. Jakby dać je zawodowcom to byłyby perełki. My nie wykorzystujemy chwili, tylko wykorzystujemy warsztat kolegów i pióro naszego reżysera.

Czy przyjeżdżając np. do Zdun wiedzą Państwo jakie są tu drażliwe tematy? Czy program jest uniwersalny?
Nie, nie wiemy jakie są drażliwe tematy, ale w trakcie programu dowiedzieliśmy się jak np. było z tą „Cichą tacą”, bo to poruszyło publikę (śmiech).

W tym roku byłoby 40-lecie?
W 1972 r. w styczniu będzie te 40 lat. A powiem Wam taką ciekawostkę, w tym samym czasie , równolegle, na drugim programie był puszczany film, na który wszyscy czekali pt. „Kasia Balu”. Taki western komediowy i to w tamtych czasach to nie było takich filmów jak teraz. To był ewenement. Chociaż program był dopiero pierwszy raz na antenie, to widownia się podzieliła i mieliśmy tyle samo oglądalności co ten film, a szczytem naszym było to, że nasz program kilka lat temu miał 48% oglądalności. Nikt, żaden program w historii telewizji w Polsce nie miał takiej oglądalności.

A teraz takie pytanie na koniec. Jak wyglądały skecze w latach 70. i 80. ? Były jakieś pogróżki ze strony władzy?
Jasne, że były. Tylko my mieliśmy w Krakowie taką panią cenzor. Bardzo światłą osobę. Ona wykonywała swoją pracę, bo takie były czasy. Ona musiała wykazać się pracą, czyli musiała przyjść przed nagraniem programu, wyrzucić coś z tekstu, żeby było widać, że pracuje. A resztę się puszczało. To pisało się specjalnie dla niej scenkę, taką ostrą, żeby ona mogła ją wyrzucić. Co nie miało znaczenia dla programu. Ona je wycinała. Wykazywała się pracą. A my robiliśmy aluzyjne programy, ale to były inne czasy. To wystarczyło kiwnięcie palcem. Cienka aluzja i widownia szalała. Teraz już nie, jak wszystko wolno, a wtedy nie było wolno. Były słowa, których nie można było używać. Takie słowo zapamiętałem: „rząd”. Nie można było powiedzieć „Ktoś siedzi w tym rzędzie”. Bo można było użyć go jako odniesienie do rządu w Warszawie.

Dziękujemy za wywiad.
Również dziękuje i powodzenia w Waszej działalności.

Rozmawiali Łukasz Cichy i Wiesław Piotrowski

Publikacja:
Łukasz Cichy
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)