Do kolejki trzeba dokładać
Gmina Krośnice co roku musi dokładać pokaźną kwotę ze swojego budżetu do funkcjonowania krośnickiej kolejki. W zakończonym już w tym roku sezonie z przejażdżki kolejką skorzystało ponad 21,5 tysiąca osób, o 3 tysiące mniej w niż roku ubiegłym. Stratę zniwelowała w dużym stopniu podwyżka cen biletów.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
O kosztach utrzymania krośnickiej kolejki debatowano podczas posiedzenia komisji rewizyjnej Rady Gminy w Krośnicach, które odbyło się 8 listopada. Kierownik Referatu Funduszy Europejskich w Urzędzie Gminy w Krośnicach Agnieszka Grygierczyk-Kozińska przybliżyła radnym dane i informacje dotyczące funkcjonowania Krośnickiej Kolei Wąskotorowej w latach 2015 -2019. W pierwszym roku funkcjonowania kolejki z przejażdżki kolejką skorzystało 13 867 osób, w 2016 roku – 25 340 osób, w 2017 r. – 24 070 osób, w 2018 r. – 24 577 osób.
W tym roku odnotowano spadek ze względu na niesprzyjającą pogodę oraz strajk nauczycieli, którzy z wycieczkami szkolnymi przyjeżdżali znacznie rzadziej. Łącznie w 2019 r. z przejażdżki kolejką skorzystało 21 565 osób. Operator kolejki na sprzedaży biletów w 2015 r. zarobił 188 tys. zł netto, rok późnie – 215 tys. zł, w 2017 r. – 199 tys. zł, a w 2018 r. po podwyżce cen biletów (cenę zwykłego i ulgowego podniesiono o 2 zł, a rodzinnego o 10 zł) – 256 tys. zł. Z kolei w obecnym roku, w którym sezon już się zakończył, zarobiono 245 tys. zł. W tym roku również podniesiono ceny biletów ulgowy i zwykły o 1 zł (kosztują teraz odpowiednio 12 i 17 zł) a rodzinny o 6 zł (jego cena to 45 zł).
Przychody ze sprzedaży biletów nie pokrywają kosztów funkcjonowania kolejki i każdego roku gmina dokłada do jej utrzymania. W 2015 r. utrzymanie kolejki kosztowało 382 tys. zł, z czego gmina ze swojej kieszeni musiała dołożyć 264 tys. zł. W 2016 r. koszty były największe, bo sięgały 480 tys. zł. W tej kwocie jest jednak uwzględniony zakup lokomotywy za 135 tys. zł. W 2017 r. gmina dołożyła do kolejki 265 tys. zł. W roku następnym koszt utrzymania kolejki wyniósł 414 tys. zł, z czego 216 tys. zł pochodziło z budżetu gminy. Natomiast w 2018 r. utrzymanie kolejki kosztowało 340 tys. zł, z czego 84 tys. zł sfinansowała gmina ze swojego budżetu.
Operatorem krośnickiej kolejki jest Biuro Utrzymania i Eksploatacji Gnieźnieńskiej Kolei Wąskotorowej, które wygrało ogłoszony przez gminę przetarg na realizację tego zadania. Umowa z operatorem została podpisana na 3 lata, do końca 2020 r. Jak informowała kierownik Grygierczyk-Kozińska, pracownicy kolejki zatrudnienia są na umowy o pracę, a koszty ich wynagrodzenia ponosi operator. Operator odpowiada też za bezpieczeństwo przewożonych osób, dokonuje bieżących napraw lokomotyw i wagonów, zakupuje potrzebne materiały eksploatacyjne, w tym olej napędowy i węgiel, którego zużycie wynosi pół tony w czasie jednego dnia pracy parowozu. Natomiast gmina odpowiada za remont i konserwację torowiska.
Gmina ponosi też koszty naprawy całej infrastruktury. Jak mówiła kierownik, na terenie krośnickiej kolejki regularnie dochodzi do aktów wandalizmu – znikają znaki, niszczone są słupki i przekładanie kolejowe – a koszt przywrócenia zdewastowanej infrastruktury również leży po stronie gminy.
– Chcemy dojść do takiego poziomu, żeby do kolejki dopłacać nie więcej niż 100 tys. zł rocznie – stwierdził kierownik A. Grygierczyk-Kozińska. Dodała przy tym, że koszty funkcjonowania kolejki nie uwzględniają utrzymania zieleni, które to zadanie wykonuje krośnicki ZUK na podstawie oddzielnej umowy. Natomiast lokomotywownia jest pod nadzorem Referatu Gospodarki Mieniem i Rolnictwa krośnickiego urzędu, a stacja kolejowa – pod nadzorem CETS-u.
Agnieszka Grygierczyk-Kozińska mówiła tez, że w latach 2018 – 2019 gruntownie wyremontowano jeden z wagoników, który zwykle jeździł w składzie jako ostatnio. Zyskał on nowy dach, wymieniono w nim i pomalowano deski oraz zamontowano nowe siedzenia. Koszt remontu wyniósł 45 tys. zł. W tym roku natomiast za 18 tys. zł dokonano koniecznej naprawy lokomotywy i obręczy.
Radny Krzysztof Skrzypczak pytał kierownik Grygierczyk-Kozińską, czy wiadomo, na co zostały przeznaczone pieniądze pochodzące ze sprzedaży na złom szyn, jakie pozostały po budowie torowiska i były składowane na terenie ZUK-u. Jak mówił radny, w 2017 r. ze sprzedaży tych szyn na złom pozyskano 70 tys. zł, czego dowodem są dwie faktury, jakie radnemu okazał prezes ZUK-u. Jednak w odpowiedzi kierownik stwierdziła, że nie zna tematu, lecz dodała, że żadne takie środku nie zasiliły funkcjonowania kolejki. Rady Skrzypczak dopytywał też o szyny kolejowe leżące od kilku lat koło spichlerza, uważając, że należy je również oddać na złom. Tu kierownik skierowała radnego w tej sprawie do wójta.
Na kolejne posiedzenie komisji, które zaplanowano na 25 listopada, kierownik referatu przygotuje dla radnych szczegółowe dane dotyczące kosztów funkcjonowania kolejki oraz informacje o koszcie budowy kolejki i uzyskanych na ten cel dotacjach.