Z tej okazji burmistrz Krotoszyna Franciszek Marszałek (54 l.) i kierownik USC Renata Pflantz odwiedziła wiekowego jubilata, życząc mu wielu następnych lat życia w zdrowiu i radości. Pani kierownik przekazała stulatkowi gratulacje pisemne od premiera Polski Mateusza Morawieckiego (51 l.).

Antoni Minta urodził się i mieszkał w Lutogniewie, tu też dorastały jego dzieci. Wraz z żoną Katarzyną wychowali pięcioro dzieci. Przedłużeniem ich rodziny jest 28 wnucząt, 16 prawnucząt i 8 praprawnucząt. Najmłodszy potomek skończył już roczek i na setne urodziny prapradziadka przyjechał z rodzinami ze Śląska.

Po ukończeniu szkoły pan Antoni uczył się szewstwa, praktykując w zakładzie pana Wojcieszka w Krotoszynie, w kamienicy u zbiegu Rynku i ulicy Zdunowskiej. Chciał być stolarzem, ale było wtedy zbyt wielu chętnych do stolarki. Naukę zawodu przerwał wybuch wojny, potem młody Minta został skierowany do pracy w niemieckim magazynie żywnościowym i odzieżowym. Po wojnie dokończył szkolenie w szewskim fachu, ale pracę podjął w zakładach drzewnych w Krotoszynie.

Jaki sekret długowieczności stulatka? Córka wspomina, że jej babcia, mama pana Antoniego, przeżyła 99 lat, a do dziś w dobrym zdrowiu żyje jego siostra, obecnie 95-latka. Zatem na pewno wpływ mają geny. Pan Antoni trzyma się dobrze, funkcjonuje na tych samych zasadach, co pozostali członkowie rodziny.

Myje się sam, ubiera, goli, zjada to samo co inni. Słabiej słyszy, więc nie korzysta z radia, a w telewizji ogląda tylko ulubione skoki narciarskie. Wiedzę o świecie czerpie z gazet, które dostarcza mu rodzina. Po domu porusza się z asekuracją rodzinnym. O sobie opowiada swobodnie, dość szczegółowo, przeszkodą jest jedynie słaby słuch.

Życzymy naszemu jubilatowi przede wszystkim dalszego zdrowia i pociechy z rodziny, a przy okazji spokojnych i rodzinnych świąt.