Salony fryzjerskie i kosmetyczne pozamykane
Większość miejscowych fryzjerów i kosmetycznej zamknęła salony. Czekają na rozwój sytuacji. Nie wykluczają, że przy takim obrocie spraw i braku odpowiedniej pomocy ze strony państwa, przyjdzie im wrócić do pracy albo będą zmuszeni zamknąć działalność na stałe.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Zakłady fryzjerskie i kosmetyczne świecą pustkami. Klienci sami odwołują wizyty. – Niektóre dni miałam wyłącznie na zapisy, ale od jakiegoś czasu komórka nawet nie dzwoni. Ludzie się boją – przyznaje właścicielka jednego z salonów fryzjerskich.
Ponadto część właścicieli z obawy przed koronawirusem, sama zaprzestała świadczeń usług. – Zamknęła zakład z obawy przed zarażeniem się wirusem, ale także z troski o swoich klientów. Biorąc pod uwagę, że można koronawirusa przechodzić bezobjawowo, a do tego nie wszyscy są poddawani testom, nie wiem kto siada mi na fotelu – wskazuje właścicielka męskiego salonu fryzjerskiego z Krotoszyna i dodaje. – Trudno sobie wyobrazić, żeby ludzie nie wiem w jak długiej kolejce wystawali na zewnątrz lokalu.
Dlatego też pracownikom nakazała pozostał w domu, a sama zamknęła zakład do odwołania. Boi się także o przyszłość swojego zakładu. – Niby ma być jakaś pomoc ze strony państwa. Póki co nie ma jednak żadnych konkretów. Wszystko funkcjonuje w zawieszeniu. Co z tego, że zawieszą mi opłacanie składki ZUS, skoro później i tak będą musiała to uregulować. A z czego, skoro nie będą zarabiała? – zwraca uwagę fryzjerka.
Dlatego, w zależności od rodzaju sytuacji, kwestie związane z przyszłością zakładu, zamierza podejmować na bieżąco. – Dzisiaj się tylko spekuluje, kiedy sytuacja się unormuje. Chcę jednak zachować działalność, być może będę musiała otworzyć zakład, zanim ostatecznie sprawa z koronawirusem się rozstrzygnie np. na początku maja – wskazuje właścicielka salonu fryzjerskiego i dodaje. – Oczywiście pracownice pozostaną w domu, a ja będzie musiała zachować rygorystyczne środki ostrożności, bo rachunku za prąd czy czynszu, nikt za mnie nie zapłaci. A jeszcze trzeba z czegoś żyć.