Na grypę chorujemy najczęściej od jesieni do wczesnej wiosny. Różnie przypada w tym okresie fala kumulacyjna. – W województwie wielkopolskim, podobnie jak w Polsce, obserwuje się obecnie tendencję wzrostową infekcji grypowych i grypopodobnych. I prawdopodobnie jest to początek szczytu epidemicznego – komentuje Ewelina Suska, rzeczniczka wojewódzkiego sanepidu.

Z danych epidemiologicznych zebranych od 1 do 22 stycznia tego roku wynika, że w całej Wielkopolsce zarejestrowano 59 033 zachorowania i podejrzenia zachorowań na grypę. To oznacza, że w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców chromych było 1 697 osób. W 2016 r. – w tym samym okresie zachorowań było 34 042 (a zapadalność wyniosła 978). A w 2015 r. – 25 671 (zapadalność: 738).

Dane sanepidu pokazują tylko część zachorowań, bo nie wszystkie przychodnie przesyłają mu raporty ze statystykami. Zachorowań jest więc w rzeczywistości więcej. Nie wiadomo też, ile z zanotowanych przypadków to grypa, a nie przeziębienie. Bo lekarze rzadko wykonują testy w tym kierunku. Zazwyczaj opierają się na wywiadzie z chorym.

Wirusy grypy niszczą nabłonek w drogach oddechowych, osłabiają odporność. Kiedy bariera ochronna zostaje uszkodzona, otwierają się wrota do zakażeń bakteryjnych. Wtedy może dojść do kolejnych powikłań: zapalenia płuc, oskrzeli, ale też dramatycznego w skutkach zapalenia mięśnia sercowego i osierdzia, które często bardzo niszczy serce.