• Kobylin
  • czwartek, 22 luty 2018 10:51
  •   1330

Nietrzeźwy strażak-ochotnik dachował

Nietrzeźwy strażak-ochotnik dachował
Nietrzeźwy strażak-ochotnik dachował © Wiesław Kupczyk

Strażacy, którzy jechali do pożaru, musieli zmienić plan z powodu dachowania samochodu osobowego na ul. Krotoszyńskiej w Kobylinie. Kierował nim nietrzeźwy członek miejscowej ochotniczej straży.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Krotoszyńska straż pożarna odebrała 17 lutego o godz. 17:30 zgłoszenie wypadku w Kobylinie. Na miejsce wysłano zastęp kobylińskiej Ochotniczej Straży Pożarnej, które chwilę wcześniej wyjechał do pożaru śmieci.

Dachował samochód osobowy ford fokus. Pojazdem podróżowała jedna osoba. Kierowca nie uskarżał się na żadne dolegliwości, jednak wezwano karetkę pogotowia. – Mężczyzna nie chciał być przewieziony do szpitala, ale poinformowaliśmy go, że jeśli się źle poczuje, powinien zgłosić się do lecznicy – mówi Jakub Nelle, rzecznik Zespołów Ratownictwa Medycznego w SPZOZ w Krotoszynie.

Samochód został postawiony przez strażaków na koła i zdjęty z drogi. Odłączyli akumulator oraz usunęli z chodnika plamę płynów eksploatacyjnych i części karoserii. Policja ustalił, że 27-letni mężczyzna nie dostosował prędkości do panujących warunków na drodze. – W wyniku czego uderzył w znak, wpadł w poślizg i dachował – mówi st. sierż. Bartosz Karwik, zastępca oficera prasowego Komendy Powiatowej Policji w Krotoszynie.

Po zbadaniu jego trzeźwości okazało się, ze w wydychanym powietrzu miał ponad 1 promil alkoholu. Sprawą zajęła się kobylińska policja, która zatrzymała mu prawo jazdy. Mężczyzna jest członkiem OSP Kobylin i ponoć spieszył się do pożaru. Komendant miejsko-gminny Piotr Popów przyznał, że mężczyzna należy do OSP, ale do akcji nie jechał. W tej sprawie przeprowadził dochodzenie. – Nasz członek tego dnia pracował u klienta i w pewnym momencie musiał jechać po coś do domu. Zostawił na ten czas telefon  u tej osoby, więc nie wiedział nawet o zdarzeniu. Nawet gdyby pojawił się pod jednostką, to by nie pojechał na akcję – zapewnia Popów.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)