Kierowca zmiótł rodzinę na rowerach
Lubił szybką jazdę. W sieci zamieścił fotkę, na której widać, jak pędzi autem z prędkością 130 km/h. Tym razem Kamil B. (22 l.) też gnał jak wariat. I stało się. Złapał kołami pobocze, wyleciał z drogi i zmiótł czteroosobową rodzinę, która wracała do domu na rowerach. Bilans tragedii? Matka i dwie córeczki nie żyją, ojciec w stanie krytycznym trafił do szpitala.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
To miał być spokojny sobotni dzień. Małgorzata P. (†43 l.), jej maż Robert (44 l.) oraz córeczki Lena (†6 l.) i Anna (†8 l.) wybrali się na rowerach do rodziców Małgorzaty. Daleko nie mieli – ot, pięć kilometrów z Mokrej Wsi do Sitnego (woj. mazowieckie) Przejechali je spokojnie, by po kilku godzinach ruszyć w drogę powrotną. Było z tym nieco ambarasu – a to dziewczynki chciały się jeszcze pobawić, a to Małgorzata zapomniała telefonu i trzeba było zawracać. Kto wie, może gdy by wyjechali od razu, nie spotkaliby na swej drodze Kamila B.?
22-letni mieszkaniec pobliskiej Szwenicy często jeździł swoją vectrą. Teraz też cisnął gaz do dechy. Na łuku ul. Wspólnej vectra złapała kołami pobocze. Zarzuciło ją. Sunąć bokiem do kierunku jazdy, przeleciała na drogą stronę jezdni i skosiła jadących z naprzeciwka rowerzystów.
– To była masakra – mówią świadkowie wypadku. Jej sprawca usiłować ratować swoje ofiary. Czynił to na oczach ich bliskich, bo na miejsce tragedii przybiegła babcia dziewczynek, a wkrótce po niej zjawili się ich bracia – 19-letni Paweł i 16-letni Szymon. Byli w szoku, nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Niestety, Małgorzata i Lenka zginęły na miejscu. Ania zmarła w nocy z soboty na niedzielę w szpitalu, zaś Robert P. walczy jeszcze o życie.
Kamil B. został zatrzymany. Usłyszał zarzuty umyślnego naruszenia przepisów drogowych oraz nieumyślnego spowodowania wypadku, a dziś sąd ma zadecydować o jego tymczasowym aresztowaniu.