• Krotoszyn
  • poniedziałek, 06 sierpień 2018 09:10
  •   1686

Komu przeszkadzają znaki drogowe?

Komu przeszkadzają znaki drogowe?
Komu przeszkadzają znaki drogowe? © Sebastian Kalak

W ostatnim czasie uszkodzone zostały kolejne znaki. Jednym z najbardziej charakterystycznych był znak z nazwą Nowego Folwarku oraz informujący o terenie zabudowanym.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Urzędem Miejskim w Krotoszynie. Kwestia wandali niszczących mienie na terenie naszego powiatu, to wciąż żywy temat. Przedstawiany przez nas znak został zniszczony w czerwcu, na szczęście już został naprawiony.

Nie prowadzimy statystyk. Najgorzej jednak w okresie wakacyjnym, czyli lipcu i sierpniu. Są to typowe dewastacje. Nieraz zdarzają się przypadki, że są zdarzenia wynikające z kolizji, ale w większości są to dewastację. Jak ludzie wracają z imprez to nie ma tygodnia, żeby czegoś nie było. Czy jest to kwestia znaków, czy jest to kwestia tabliczek z nazwami ulic, na których się „wieszają”, czy jest to kwestia kosza na śmieci, ławki, desek – no nie ma tygodnia – żeby czegoś nie było. Są tygodnie, że są zniszczenia po jeden, dwa przypadki, a są tygodnie, gdzie po pięć. Trudno mi prowadzić jakąś statystykę. Ona jest różna w zależności od tego, jaką energię na niszczenie przeznacza młodzież. My na bieżąco zgłaszamy to. Mamy umowę i na te znaki, i na ławki, i na kosze. Zgłaszamy to, a wykonawca nam to robi. Płacimy za to, mieszkańcy za to płacą. Innej możliwości nie ma. Ja nie mogę sobie pozwolić, żeby kosze, ławki, czy znaki drogowe były „rozwalone”. Znaki drogowe tym bardziej, bo jest to kwestia bezpieczeństwa ruchu drogowego – poinformował nas Michał Kurek, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej, Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miejskiego w Krotoszynie.

– Płacimy na bieżąco, a umowy mamy różne. Nie mogę tego jednoznacznie powiedzieć, bo każdą umowę mamy inną. Jedna firma obsługuje nam znaki i tabliczki z nazwami ulic, inna – kosze i ławki – dodaje Kurek. Okazuje się, że koszty zniszczeń nie są wcale niskie, tym bardziej jeżeli je zsumujemy.

– Jeżeli mówimy o tarczy znaku. To jest różnie, w zależności od znaku, od 200 do 300 zł. Koszt wkopania to ok. 80 zł. Jeżeli chodzi o cały znak zniszczony to może być koszt nawet ok. 400 zł. Tak samo z ławką. To zależy co jest zniszczone. Może być postument dobry, a Dreski zniszczone. Deski też robimy sami i przecieramy z lasu jak jest wyrąb. Zostawiamy sobie i wykonawca ma na stanie materiał. Tak samo jest z koszem. To jest też kilkadziesiąt złotych. Jednak zamontowanie kosza to jest też ok. 350-400 zł. I albo się nadaje do ponownego wkopania, albo się nie nadaje i wtedy jest utylizowany i kupowany nowy. Nowa ławka, w zależności od typu ławki. Stylizowana z Rynku – to koszt ok. 450 zł, a z wkopaniem – ok. 500 zł – kontynuuje Kurek.

Oczywiście wandalizm jest w Polsce karany, niestety często tylko w teorii. – My wszystko co jest niszczone zgłaszamy na policję, a policja większość spraw umarza. Np. ktoś nam uderzył w słup od kamery. Zgłosiłem. Były zniszczenia barierek- też zgłosiłem. Albo „niewykryty sprawca”, „trudno ustalić” itd. Do tego co wymieniłem warto też dodać lampy. Lampa jest albo uszkodzona i się nie nadaje. Aluminiowa to jest koszt nawet 5 tys. zł. Też zgłaszałem taką sprawę, po miesiącu – półtorej dostałem informację od policji, że „nie wykryto sprawcy”. Jeżeli wykryją sprawcę i podadzą, to my wtedy ścigamy. Nieraz się udaje. Jeżeli mamy dane od policji, bo jeżeli nie mamy danych, ja nawet jak mam podejrzenia, to i tak nie mogę tego sam zrobić, bo od tego jest policja. Jeżeli policja mi powie kto to jest, ukaże go mandatem i to chcemy dochodzić. Bierzemy faktury od razu, żeby wiedzieć ile to kosztuje – kończy Michał Kurek z Urzędu Miejskiego w Krotoszynie.

Niestety, niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego, że koszt naprawy latarni, koszy na śmieci, czy tabliczek z nazwami ulic pokrywane są z naszych podatków. Oczywiście, nieniszczenie nie spowoduje obniżenie podatków, ale gdyby gmina nie musiała pokrywać kosztów zniszczeń wandali, mogłaby zbudować wiele ciekawych rzeczy. Jeśli koszt roczny napraw wynosi kilka tysięcy złotych, to po paru latach może uzbierać się ładna suma, za który samorząd mógłby np. postawić grzybek na jednej ze wsi lub plac zabaw dla dzieci. Dla niektórych „placem zabaw” jest niszczenie wspólnego mienia…

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)