– Bywa, że problem z minięciem się mają dwie osobówki. Nie ma gdzie zjechać, bo tak gęsto poustawiane są auta. Już nie wspomnę jakie sceny mają miejsce, kiedy na ulicy pojawią się auta ciężarowe. Nic tylko drżeć o lusterka – opisuje mieszkaniec posesji przy Piotra Zielezińskiego w Sulmierzycach. Sąsiedzi przychodzą mu w sukurs. – Przez zaparkowane auta nie da się swobodnie przejść po chodniku, nie mówiąc już o przejechaniu wózkiem dziecięcym – ubolewa sulmierzyczanka.

Żale mieszkańców Grodu Sulimira dotarły do samorządowców i strony spotkały się w miejscowym domu kultury. – W szczytowym okresie dnia aut jest naprawdć dużo. I jest to na tyle kłopotliwe, ze jest problem z wjechaniem np. cysterny z mlekiem na jedną posesję – potwierdzał problem Dariusz Dębicki, burmistrz Sulmierzyc. – Padła propozycja wprowadzania zakazu zatrzymywania się i ruchu jednokierunkowego a nawet ograniczenia prędkości – precyzuje włodarz. Ale, jak sam przyznaje, to nie rozwiązałoby sytuacji. No i mieszkańcy nie chcieli takich usprawnień. – Za to zobligowali się, że będą autami wjeżdżali na swoje posesje, jeżeli będzie to tylko możliwe – wskazuje Dębicki.

I jak mówi, jest to w ich interesie. Bo na chodniku musi być zachowana odpowiednia przestrzeń, by mogli poruszać się po nim piesi. – Tam – ta odległość na pewno nie jest zachowana, bo wynosi ona ponad metr, a chodnik ma bodajże szerokość 1,20 m – przestrzega Dariusz Dębicki.