Dyrygent na chwilę zszedł ze sceny
Jurek Owsiak, który przez 27 lat stał na czele Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, na chwilę zwątpił – czy powinien nią dyrygować. Po zabójstwie Pawła Adamowicza podczas „światełka do nieba” w Gdańsku – szef WOŚP ogłosił, że schodzi ze sceny.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
I przestaje kierować orkiestrą. Bo ma dość fali hej tu, oskarżeń o oszustwa, kradzieże, finansowe machlojki i defraudację pieniędzy zbieranych do puszek. Dość tej nienawiści, która jak mówił – grzeje od 25 lat. Jego decyzja była szokiem dla wszystkich, którzy przez lata wrzucali pieniążki do puszek, by wspomóc zakup sprzętu dla chorych dzieci czy seniorów. W Internecie natychmiast pojawiły się dziesiątki tysięcy głosów namawiających Jurka do wycofania się z rezygnacji. Wiele miast w Polsce organizowało venty wsparcia „Murem za Owsiakeim” – jak choćby w Koźminie.
Ludzie prosili, przekonywali, by „dyrygent nie schodził ze sceny”. I Jurek dał się namówić. – Kiedy podczas mszy prezydenta Adamowicza usłyszałem parę bardzo ważnych słów, a masa ludzi podchodząc do mnie, prosiła, żeby Orkiestra była w takim kształcie, jak była, pomyślałem sobie, że to życie się odradza na nowo – oznajmił tuż po pogrzebie prezydenta – Pawła Adamowicza.
I zapowiedział, że bierze się do roboty. I wrócił do dyrygowania. I będzie brał – jak to sam zawsze mawia – do końca świata i jeden dzień dłużej. Nie zmarnujemy tego.