• Krotoszyn
  • wtorek, 11 czerwiec 2019 11:26
  •   784

Zasikany rynek

Zasikany rynek
Zasikany rynek © Sebastian Kalak

Po weekendzie na krotoszyńskim rynku czuć zapach moczu. Najintensywniejszy jest w rejonie ulicy Klasztornej, którą część osób wykorzystuje jako publiczną toaletę.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Bywa, że uczestnicy weekendowych wojaży na krotoszyńskim rynku załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne na Klasztornej. – To jest taka mała, wąska uliczka, która jest wykorzystywana jako toaleta publiczna. Składaliśmy w ubiegłym roku wniosek, że została zamontowana dodatkowa kamera skierowana w Klasztorną. Była propozycja założenia przenośnej toalety na ulicy Klasztornej – przypomina Beata Antczak (59 l.), szefowa rady osiedla nr 1 w Krotoszynie. I dodaje. – Zaczął się ciepły okres, goście ogródków będą często tam bywali, rynek stanie się fajnym centrum spotkań towarzyskich. Ale niestety, nie zawsze przyjemnych zapachowo.

Burmistrz Krotoszyna odpowiada jednak wprost – toalety przenośnej na Klasztornej nie będzie. – Państwo wybaczą, przy całych tych problemach, które występują, nie będziemy tam ustawiać toalety – mówi Franciszek Marszałek (54 l.). I przypomina, że ogródki piwne mają pozwolenie na funkcjonowanie do godziny 23:00. I do tego czasu działa miejski szalet. Beata Antczak (59 l.) zwraca jednak uwagę na to, że problem tak naprawdę pojawia się już po zamknięciu ogródków i toalety miejskiej. I proponuje ustawienie samoobsługowej toalety. – Na żeton np. do późnych godzin – mówi szefowa osiedla, do którego należy centrum miasta.

Franciszek Marszałek (54 l.) jednak i do tej propozycji podchodzi sceptycznie. Bo toaleta już była i się nie sprawdziła. – Swego czasu uruchomiliśmy ją w parku miejskim. Ledwo zaczęła działać, to okazało się, że zamieszkał w niej jeden pan. Stworzył sobie tam mieszkanie. Skończyło się na tym, że policja eksmitowała go z tego mieszkania – obrazuje włodarz miasta. Od tego czasu w parku ustawiony jest jedynie ToiToi.

Rozwiązaniem problemu mogłyby być profesjonalne, bezobsługowe toalety. – Takie, które same się sprzątają i tak dalej. Mankament jest tylko taki, że jak rozpoznawaliśmy ile taka toaleta kosztuje, to wyszło, że ok. 200 tys. zł – mówi Franciszek Marszałek (54 l.). I podkreśla, że – cokolwiek by gmina nie zrobiła – wina zawsze leży po stronie ludzie. – Jeżeli nie zmienimy mentalności i kultury ludzi, to żadne rozwiązania, które bylibyśmy w stanie wprowadzić i tak się nie sprawdzą.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)