• niedziela, 24 maj 2015 14:06

HIT z krainy kangurów

W historii kina zapisały się niezwykle dynamiczne sceny z „Mad Maxa”
W historii kina zapisały się niezwykle dynamiczne sceny z „Mad Maxa” W historii kina zapisały się niezwykle dynamiczne sceny z „Mad Maxa” © © archiwum

„Mad Max” to film kultowy. Rozsławił australijskie kino, wykreował na gwiazdę nikomu wówczas nieznanego Mela Gibsona, a do tego został zrealizowany za śmiesznie małe pieniądze.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Rok 1979 był dla światowej kinematografii niezwykle owocny. Filmowców rozpierała kreatywność, i to w różnych gatunkach. W USA nakręcono drugą część „Rocky’ego”, również tego roku pochodzi klasyka science fiction „Obcy – 8. pasażer Nostromo” oraz genialny musical „Hair”. Europa też miała swoje sukcesy. „Blaszany bębenek” czy nominowane do Oscara „Panny z Wilka” Wajdy zapisały się na zawsze w historii kina.

Ale nie na mapie filmowych sukcesów pojawił się trzeci gracz – dotąd traktowana z przymrużeniem oka Australia.

NAJLEPSZA SCENOGRAFIA
Wypalony słońcem piasek, niekończące się pustkowia poprzecinane „zmęczonymi” upałem drogami. Australii nie trzeba było poprawiać dekoracjami, by stała się idealną wręcz scenografią do historii pokazanej przez pochodzącego stamtąd reżysera George’a Millera. I dobrze, bo budżet produkcji był bardzo niewielki – zaledwie 650 tysięcy dolarów. Czołowi hollywoodzcy producenci już od dawna nie mieli do czynienia z tak małymi pieniędzmi. Dla porównania „Obcy – 8. pasażer Nostromo” i „Hair” kosztowały po 11 miliardów, a „Rocky 2” – 7 milionów dolarów. Ale Millera to nie zniechęciło.

GWIAZDA PROSTU Z BARU
„Mad Max” opowiada o policjancie drogówki, który naraża się gangowi motocyklowemu. Gdy bandyci zaczynają prześladować jego rodzinę, ten wypowiada im walkę na śmierć i życie… Aktor, który miał go zagrać, nie mógł więc być lalusiem, tylko facetem z krwi i kości. Ogłoszono casting. Wśród młodych mężczyzn starających się o rolę Maxa jeden bardzo się wyróżniał. „Moja twarz tego dnia wyglądała jak czarno-fioletowa dynia – wspominał po latach Mel Gibson. Okazało się, że 23-latek wdał się dzień wcześniej w bójkę w jakimś podejrzanym barze. Mimo że producentom bardzo spodobało się, jak odczytywał fragmenty roli, kazali mu przyjść za trzy tygodnie, bo trudno było im sobie wyobrazić, jak naprawdę wygląda. Mel wygoił rany i ponownie zgłosił się na przesłuchanie. Filmowy najpierw go nie poznali, a następnie powierzyli mu rolę, dzięki której stał się jedną z największych gwiazd kina. Bo „Mad Max” okazał się hitem. Wówczas nikt nie operował w ten sposób obrazem, nie pracował z tak zawrotną prędkością kamerą. Wrażenie robiły futurystyczne rekwizyty, stroje i charakteryzacja. To wniosło do kina niezwykłą świeżość.

Dziś dzieło Millera może trąci myszką, czasami bawi kiczowatością, ale nadal dobrze się je ogląda.

Publikacja:
Sebastian Kalak
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)