Kradł, bo chciało mu się palić

Na złodzieju czapka gore. Dowodem przypadek 18-letniego chłopaka, który jechał na rowerze ulicami Brzegu (woj. opolskie), ale na widok policyjnego patrolu tak się przestraszył, że aż spadł z pojazdu. Po zatrzymaniu okazało się, że chłopak właśnie wraca z pobliskiego włamania do pobliskiego sklepu spożywczego.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Udostępnij to
W plecaku miał latarkę, łom i rękawiczki. Policjanci szybko ustawili, że mają do czynienia z seryjnym włamywaczem. Wcześniej łupem 18-latka padły pieniądze z kościelnej skarbony. Złodziejaszek miał też na sumieniu liczne włamania do kiosków. Jak szczerze wyznał śledczym, plądrował je, bo chciało mu się palić, a nie miał kasy na papierosy.
Zadowalał się niewielkimi łupami, licząc na to, że poszkodowani machną ręką i nie zechcą go ścigać. W sumie jednak straty, które spowodował, były spore. Oszacowane je na co najmniej 7 tysięcy złotych. Trafił do aresztu, grozi mu nawet 10 lat więzienia.