Łagodny wyrok dla kierowcy MZK
Dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat oraz 10-letni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów - taki wyrok usłyszał kierowca autobusu, który w marcu doprowadził w Dzierżanowie (woj. wielkopolskie) do zderzenia z pociągiem. W wypadku zginął 15-latek, a osiem innych osób zostało rannych.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Zakończył się proces kierowcy MZK, który w marcu ub. roku w miejscowości Dzierżanów na trasie Krotoszyn-Leszno prowadząc autobus podmiejski MZK nie zatrzymał się przed znakiem stop i zderzył się z szynobusem relacji Ostrów Wlkp.-Leszno. W autobusie znajdowało się czterech pasażerów i 55-letni kierowca. Pasażer autobusu, 16-letni mieszkaniec gminy Krotoszyn zginął na miejscu, a cztery osoby trafiły do szpitala. Szynobusem podróżowało czternastu pasażerów i obsługa. Z pociągu cztery osoby trafiły do szpitala. Kierujący byli trzeźwi.
W całej sprawie odbyły się cztery rozprawy. Przesłuchano świadków wypadku i pasażerów. Sąd brał pod uwagę wszystkie okoliczności. W toku przesłuchań przyjęto, że do zdarzenia doszło wskutek nie ustąpienia pierwszeństwa przejazdu szynobusowi przez kierującego podmiejskim autobusem. Oskarżony Krzysztof K. przyznał się do winy. Za nieumyślne spowodowanie katastrofy sąd uznał go winnym i wymierzył dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Dodatkowo mężczyzna nie będzie mógł kierować żadnym pojazdem mechanicznym przez okres dziesięciu lat.
Sąd zobligował również mężczyznę do zadośćuczynienia poszkodowanym osobom w formie finansowego ekwiwalentu w kwocie 2 tys. zł. Jedynie maszynista i kierownik szynobusu wnioskowali o większe kwoty i to rozstrzygnie sad z powództwa cywilnego.
Wyrok jaki zapadł nie jest może surowy, ale zdaniem sądu sprawiedliwy bowiem oskarżony prosił o przebaczenie rodzinę zmarłego chłopca. Warto dodać, że na przejeździe kolejowym w Dzierżanowie od wielu lat nie doszło do żadnej katastrofy i to pierwsza tak duża katastrofa w tym miejscu. Przejazd oznakowany jest jest znakiem zbliżania się do torów, krzyżem świętego Andrzeja i znakami stop także do tej tragedii mogło nie dojść gdyby kierowca zastosował się do wszystkich oznakowań.