Były prezes oskarżony
Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu oskarżyła Sławomira M., byłego prezesa Stawy Milickie o nadużycia uprawnień do zajmowania się sprawami majątkowymi. Grozi mu od 1 roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Zdaniem prokuratorów, były prezes miał doprowadzić do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez zawarcie niekorzystnych umówi, na szkodę spółki. Chodzi o kwotę ponad 1 mln zł.
Już w 2014 roku media donosiły o przeszukaniu m.in. w urzędzie marszałkowskim, gdzie zabezpieczono dokumenty. Agenci CBA zbierali materiały również w Agencji Rozwoju Regionalnego Arleg oraz w Urzędzie Miejskim w Świdnicy. Agenci CBA interesowali się m.in. zatrudnieniem w Stawach Milickich architektów, którzy mieli przygotować dokumentację do budowy obiektów turystycznych na terenie firmy. Interesowali się też współpracą Stawów z legnickim Arlegiem.
Najważniejsza jest sprawa architektów. Mieli uczestniczyć w realizacji pomysłu stworzenia na terenie Stawów centrum turystyczno-rekreacyjnego. Prokuratura wyliczyła, że zarobili przeszło 1,5 mln zł, czyli o ponad milion za dużo. To nie był kontrakt dla firmy wyłonionej w przetargu. Trzy osoby zatrudnione na etat. Zarabiały po 17 tys. zł miesięcznie, a pod koniec kontraktu 12 tys. zł. Polecił je Waldemar S. – znajomy prezesa.
Zespół składał się z dwójki architektów, trzeba osoba miała zajmować się m.in. pracą administracyjną i opracować koncepcję trasy turystycznej po terenie Stawów. To partnerka życiowa Waldemara S. oskarżenie ma świadków twierdzących, ze niewiele robiła. Bardziej angażował się Waldemar S., choć umowy nie miał. Zeznał, że pracował społecznie. Dwie małe wrocławskie firmy doradcze dostały kontrakty na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Według oskarżenia, zatrudniono je niepotrzebnie i nie zrobiły tego co powinny. Sławomir Mazurek jest pewien, ze nic złego nie zrobił. – W żaden sposób, nigdzie nie działałem na szkodę Spółki Stawy Milickie – napisał w ubiegłorocznym oświadczeniu były prezes.
Warto wspomnieć, że w tamtym czasie trzeba było ogłosić 20 przetargów, więc trudno sobie wyobrazić, że realizują tej ogromnej inwestycji w Rudzie Sułowskiej miał się zajmować tylko i wyłącznie sam prezes. Stąd też Sławomir M. Zatrudnił osoby, które doradzały mu w tym przedsięwzięciu.
Co ciekawe, prokuratura działa w oparciu o doniesienia złożone przez byłego pracownika i to zwolnionego dyscyplinarnie. Ów pracownik znajdował się w konflikcie z zarządem spółki i osobiście z prezesem.