TIR zmiażdżył autokar z dziećmi
Zakopianka znowu stała się miejscem potwornej tragedii. Autobus, którym uczniowie warszawskiej szkoły podstawowej jechali z Zakopanego do Krakowa, zderzył się czołowo z potężną ciężarówką. Zmasakrowany, pełen krzyczących z przerażenia dzieci wrak stoczył się do rowu. W sumie poszkodowanych było prawie 50 osób, czwórkę w stanie krytycznym – w tym dzieci! – trzeba było helikopterami przewozić do szpitala.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
To był ostatni dzień szkolenie wycieczki. Zieloną szkołę uczniowie szkoły podstawowej z warszawskiego Wilanowa spędzali w stolicy Tatr. Przed powrotem do stolicy mieli jeszcze odwiedzić Kraków, ale nie dojechali. Horror rozegrał się na zakopiance, w miejscu, gdzie niesławna droga skręca lekkim łukiem. Mimo podwójnej ciągłej kierowcy często tam wyprzedzają i często dochodzi do wypadków. Na razie nie wiadomo, kto zawinił tym razem.
– To było zderzenie czołowe autokaru z samochodem ciężarowym. Wciąż ustalamy przyczyny wypadku, oba pojazdy zawisły na skarpie na drodze w Tenczynie – relacjonuje Dawid Wietrzyk, rzecznik policji w Myślenicach (woj. małopolskie), który niemal od początku był na miejscu tragedii.
Jako pierwsi pojawili się tam strażacy z Myślenic i Lublina. – Kilkadziesiąt osób leżało a drodze, kierowców musieliśmy wyciągnąć przy użyciu narzędzi hydraulicznych – relacjonuje Marian Rokosz, rzecznik straży pożarnej w Myślenicach.
To był prawdziwy karambol, w wypadku uczestniczyło blisko 50 osób. Oprócz szkolnego autokaru i tira poszkodowany został także kierowca mercedesa. Miał więcej szczęścia niż pozostali. Kierowcy obu pojazdów zakleszczyli się w swoich kabinach, ich stan jest poważne. Po trudnej akcji ratunkowej zostali zabrani do szpitala w Krakowie i Nowym Targu.
– Lżej rannych uczniów (około 20 osób) ze złamaniami i potłuczeniami zabrał śmigłowiec wojskowy. Z Krakowa konwojem zostali przetransportowani do miejskich szpitali – dodaje Katarzyna Cisło, rzeczniczka małopolskiej policji. Uczniowie, którzy nie ucierpieli w wypadku, zostali otoczeni opieką w szkole w Lubniu. Tam czekali na rodziców.