Okoliczności wypadku wciąż nie są znane
Wciąż niewiele wiadomo w sprawie tragicznego wypadku w Dziakowie (gm. Cieszków), w którym śmierć poniosły trzy osoby.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Ze wstępnych ustaleń milickiej policji wynika, że na drodze krajowej nr 15 w Dziadkowie, feralnego 21 czerwca doszło do czołowego zderzenia dwóch samochodów osobowych, z których jeden tj. opel omega znajdował się na jezdni, skierowany przodem w kierunku Dziadkowa, natomiast drugi z nich tj. toyota corolla znajdował się w przydrożnym rowie.
– W obu pojazdach podróżowało łącznie 9 osób w tym czworo dzieci w wieku od 1 do 6 lat. Spośród całej dziewiątki podróżnych tylko roczne dziecko, które znajdowało się w foteliku na tylnej kanapie opla omegii nie odniosło żadnych obrażeń – informuje asp. sztab. Rafał Radny z KPP w Miliczu.
Pozostałe osoby przetransportowane zostały do okolicznych szpitali. Dwoje dzieci w wieku 4 i 5 lat zostało zabrane z miejsca wypadku przez lotnicze pogotowie ratunkowe. Na miejscu nie było możliwości ustalić kto kierował pojazdami oraz dokonać pomiaru trzeźwości kierowców. Krew pobrano w szpitalach. – Na tę chwilę wciąż czekamy za wynikami krwi – dodaje policjant.
Niestety wypadek okazał się tragiczny w skutkach. Dzień po wypadku w ostrowskim szpitalu zmarł jadący toyotą proboszcz parafii pw. św. Ap. Piotra i Pawła w Krotoszyn – Dariusz Kowalek (†51 l.). Dwójka dzieci, która już w momencie wypadku była reanimowana na miejscu i trafiła z poważnymi obrażeniami głowy i twarzoczaszek również przegrała walkę o życie. To siostrzeńcy proboszcza. Chłopiec zmarł 28 czerwca, a dziewczynka 1 lipca. Mama dzieci, w czasie pisania owego artykułu, nadal znajdowała się w szpitalu w ciężkim stanie.
Sprawę przejęła pod nadzór wrocławska prokuratora, która bardzo szczegółowo wyjaśnia teraz okoliczności i przebieg tego tragicznego zdarzenia. – Na chwilę obecną w sprawie trwają czynności procesowe, zmierzające do ustalenia okoliczności i przyczyn powyższego zdarzenia. Najpewniej zostaną powołani biegli, którzy będą wyjaśniać wszystkie okoliczności tego zdarzenia. Jednocześnie zaznaczam, że póki co, całość postępowania toczy się w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek – informuje Justyna Pilarczyk, rzecznik prasowy wrocławskiej prokuratury.
Niestety nie wiemy na dzień dzisiejszy jak wyglądał wypadek, co takiego się stało, że doszło do czołowego zdarzenia. – Wiadomo, że samochód marki toyota, którą podróżował ksiądz wraz z rodziną wyjeżdżał z łuku w kierunku Milicza. Z kolei samochód marki opel omega jechał od strony Milicza i znajdował się na prostym odcinku drogi. Ciężko dziś powiedzieć, kto doprowadził do tego wypadku. To wciąż jest w materii naszych działań. Nie wiemy też na sto procent czy doszło do poślizgu czy może któryś z kierowców zasłabł – mówi Rafał Radny, aspirant sztabowy Komendy Powiatowej Policji w Miliczu.
Te wątki oraz kto, kto z jaką prędkością jechał wyjaśniają policjanci pod nadzorem prokuratora. Sprawa z pewnością potrwa trochę czasu. Do tego tematu z pewnością powrócimy na łamach naszego dziennika.