Wojciech Pokora – król polskiej komedii
Był wręcz stworzony do ról komediowych, a na jego filmach wychowało się kilka pokoleń Polaków. O mały włos zamiast aktorem zostałby jednak mechanikiem samochodowym
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Aktorem został przez przypadek. Jako młody chłopak wybrał technikum samochodowe, w którym uczył się zresztą z Jerzym Turkiem. Po szkole obaj dostali pracę w FSO na warszawskim Żeraniu. Planowali skończyć szkołę oficerską, ale grywali też w amatorskim kółku teatralnym, które działało przy zakładzie.
Od tamtej pory zdążył wystąpić w kilkudziesięciu produkcjach telewizyjncyh i kinowych, całe życie współpracując z najważniejszymi teatrami w stolicy. W ostatnich latach grał gościnnie w Teatrze 6. Piętro oraz w Och-Teatrze.
Lekcje aktorstwa pobierał u samej Hanki Bielickiej, a talent komediowy odkrył w nim Wiesław Gołas. Sympatię widzów zaskarbił sobie niezapomnianymi rolami w takich filmach jak „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz” czy serialach „Zmiennicy” „Karier Nikodema Dyzmy” i „Alternatywy 4”, a także słynnym „Kabarecie Olgi Lipińskiej”. Był ulubieńcem Stanisława Barei. To własnie w jego filmie „Mąż swojej żony” (1961 r.) Pokora zagrał swoją pierwszą poważną rolę. Panowie pracowali razem przy 10 produkcjach, z których największą sławę przyniosła mu rola Stanisława MariiRochowicza w komedii „Poszukiwany, poszukiwana” – grał tu mężczyznę, który musi ukrywać się w przebraniu gosposi. Aktor ubolewał, że długo nie mógł potem się uwolnić od łatki „Marysi”.
Ogrimna popularność nigdy go jednak nie zmieniła. Przez całe życie pozostał wierny jednej kobiecie, żonie hannie. Para poznała się już w liceum, choć wtedy Hanna nie darzyła Wojciecha szczególną sympatią. Przekonała się jednak do niego, kiedy pomógł jej się przygotować do egzaminów do skzoły teatralnej. Przeżyli razem ponad 60 lat. Aktor zmarł 4 lutego 2018 r. w wieku 83 lat.