Rywale nie tylko w filmie
Nie byłoby „Samych swoich” bez Wacława Kowalskiego i Władysława Hańczy. Ale też bez zaciekłej rywalizacji, która zrodziła się między aktorami.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
„Sami swoi” przez wielu uważani są dziś za polską komedię wszech czasów, a duet, który stworzyli w filmie Kowalki i Hańcza, jako Kargul i Pawlak, stał się legendarny. Aktorzy wcale nie różnili się tak bardzo od swoich filmowych postaci. Sami byli jak ogień i woda, a początki tego tandemu były dość burzliwe. Okazuje się jednak, że bez ich rywalizacji film nie odniósłby nigdy sukcesu.
Od razu jasne było, że Kargula zagra Władysław Hańcza, wybitny aktor, który uznanie zyskał jeszcze przed wojną. Z kolei rolę krewkiego Pawlaka otrzymał Wacław Kowalski. Wielu co prawda miało wątpliwości co do tego wyboru, ale gdy usłyszano jego wschodni akcent, uznano, że jest znacznie wiarygodniejszy w roli kresowego chłopa niż Hańcza.
Początkowo na planie to właśnie Hańcza cieszył się większą estymą, lecz Kowalski przed kamerą spisywał się znacznie lepiej, a widząc uznanie w oczach ekipy, starał się jeszcze bardziej, że ta rola może uczynić go gwiazdą. Hańcza zrozumiał wtedy, że musi się bardziej starać.
Tak zaczęła się między nimi zaciekła rywalizacja, która umiejętności podsycał reżyser Sylwester Chęciński. Często głośno chwalił jednego, by drugi, słysząc to, czuł, że musi się jeszcze bardziej wykazać, jeśli chce błyszczeć bardziej od kolegi. Ta pogoń za perfekcją udzieliła się całej ekipie – na całe szczęście. Początkowo bowiem nikt nie wierzył w sukces produkcji, a większość ekipy traktowała pracę nad filmem jak kolejną chałturę. Do tego stopnia, że w ramach oszczędności nakręcono film czarno – biały, chociaż w 1967 r. nic nie stało przeszkodzie, aby powstał w kolorze. Rywalizacja aktorów udzieliła się jednak całej ekipie, dzięki czemu udało się stworzyć tak znakomitą komedię, że widzowie, w tym sam minister kultury, domagali się kontynuacji tak długo, aż powstała cała trylogia.