• Milicz
  • środa, 08 kwiecień 2020 10:40
  •   1431

Targowisko pozostanie zamknięte

Targowisko pozostanie zamknięte
Targowisko pozostanie zamknięte © archiwum

Burmistrz Piotr Lech podtrzymuje swoją decyzję o zamknięciu do odwołania targowiska w Miliczu. Z decyzją tą nie zgadzają się handlujący na targowisku, którzy nie mają gdzie sprzedawać swoich towarów.

Masz zdjęia lub film do tego artykułu?   Wyślij je do nas!

Typography
  • Small
Udostępnij to

Podobnie jak w Miliczu zamknięte do odwołania są targowiska w Krotoszynie, Rawiczu, Jarocinie, Twardogórze, Oleśnicy, Trzebnicy, Obornikach Śląskich oraz Odolanowie. Jedyne dwa otwarte targowiska w okolicy mają Wołów i Żmigród.

Z decyzją burmistrza Piotra Lecha o zamknięciu targowiska nie zgadzają się handlarze. – Na targowisku na pewno jest bezpieczniej niż w dużych sklepach. Skoro władze podjęły decyzję o zamknięciu targu, to tym bardziej powinni zamknąć Biedronkę – mówi właściciel jednego ze stoisk na milickim targowisku.

– Jesteśmy za tym, żeby otworzyć targowisko przy zastosowaniu wszelkich środków ostrożności, a więc odstępu 2 metrów od klienta czy zastosowanie środków dezynfekcji. Obecnie burmistrz zamknął targ, a kasę nabijają sobie zagraniczne firmy będące właścicielami marketów. My tymczasem nie możemy sobie zarobić na święta – mówi inny ze sprzedawców.

Także Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Jan Krzysztof Ardanowski wystąpił do samorządów z apelem o niezamykanie targowisk i bazarów, które są miejscem sprzedaży płodów dużej grupy rolników. Z interpelacją i prośbą o otwarcie targowiska dla sprzedający wystąpił także do burmistrza Lecha radny Piotr Czajkowski z Gądkowic.

Burmistrz Piotr Lech informuje, iż w obecnej sytuacji epidemiologicznej w kraju Niue zaryzykuje otwarcia targowiska. – Ludzie, którzy będą sprzedawali swoje towary w sprzedaży oboźnej czy z samochodu, robią to na własną odpowiedzialność i są zobowiązani do przestrzegania narzucanych reguł pod groźbą kary czy mandatu. Na targowisku dzieje się to na moją odpowiedzialność, a to jest różnica zasadnicza. Na dziś nie jesteśmy w stanie zapewnić i przypilnować, żeby na targowisku weszła określona ilość mieszkańców i przy straganach stała odpowiednia ilość osób. Ja nie widzę żadnych szans na zachowanie rygoru sanitarnego na targowisku – mówi burmistrz Piotr Lech.

Milicki włodarz zwraca uwagę także na inny problem. Dużą część kupców na targowisku stanowili mieszkańców powiatów ostrowskiego i krotoszyńskiego, a jak wiadomo w Krotoszynie szaleje epidemia koronawirusa. – Nie chcę scenariusza krotoszyńskiego w Miliczu. Na razie mamy w Miliczu zakażenia importowane z zewnątrz i żadnych lokalnych. Chcę żeby zostało tak jak najdłużej. Przykro mi z tego powodu i szkoda mi handlarzy, ale nie możemy sobie pozwolić na lekkomyślność. Nie jestem na tyle odważny, żeby się na to zgodzić – mówi burmistrz Piotr Lech.

Obecnie, jak sprawdziliśmy, targowisko jest zamknięte na cztery spusty, a pojedynczy rolnicy sprzedają swoje produkty, jak ziemniaki czy jajka z samochodów ustawionych na parkingu przy targu. – To jest najlepsze rozwiązanie dla rolników z naszego terenu. Mogą sprzedawać z samochód. Niech staną w różnych miejscach i niech to będą różne punkty w mieście. Nie mam nic przeciwko. W takiej sytuacji ta sprzedaż będzie rozproszona na kilka pojedynczych miejsc – dodaje burmistrz Milicza.

Publikacja:
Głos Milicza
Podoba Ci się?
Rate this item
(0 głosów)