Zakaz palenia w całym kraju
Już od 15 listopada nie będzie można zapalić np. w pubie czy restauracji, chyba, że będzie ze specjalną salą, ściśle odizolowaną od reszty lokalu. Niepalący nie będą mogli być narażeni nawet na najmniejszy ślad dymu we wspólnej szatni i korytarzu do toalety.
Złamanie zakazu będzie kosztowało palacza 500 zł mandatu. Natomiast jeśli w lokalu lub pojeździe zabraknie informacji o zakazie palenia właściciel zapłaci 2 tys. Ustawa przewiduje też zakaz sprzedaży wyrobów tytoniowych przez internet. Nie będzie także prywatnej reklamy wyrobów tytoniowych.
Zgodnie z badaniami z 2009 roku w Polsce pali tytoń aż 9 mln osób - 5,2 mln mężczyzn (34 proc.) i 3,5 mln kobiet (21 proc.). Niepalący są w mniejszym lub większym stopniu narażani na bierne palenie.
Nie będzie można już bezkarnie palić w szkołach, zakładach opieki zdrowotnej, placówkach oświaty, obiektach sportowych, w środkach transportu publicznego, obiektach służących obsłudze podróżnych i na przystankach komunikacji miejskiej.
Całkowity zakaz palenia w lokalach gastronomicznych i rozrywkowych, bez możliwości tworzenia palarni, pierwsza wprowadziła Irlandia, w 2004 roku. Dwa lata później Szkocja i Walia. Bezwzględny zakaz obowiązuje też w Irlandii Północnej, Anglii, Turcji i Grecji.
Polska dołączy do państw, w których palacz będzie się mógł schronić w palarni. Na tej liście już jest 25 europejskich państw. Palić, gdzie dusza zapragnie można na Białorusi, w Rosji, na Ukrainie, Czechach i Słowacji, Cyprze,Łotwie, Mołdawii i na Węgrzech. Można się też wybrać z papierosem na inny kontynent.