Pijany zawiadowca stacji czeka na wyrok
Nawet pięć lat więzienia grozi pijanemu dyżurnemu ruchu PKP, grozi 50-letniemu mężczyźnie, który po pijanemu wykonywał czynności dyżurnego ruchu PKP. Akt oskarżenia w tej sprawie właśnie skierowano do krotoszyńskiego sądu.
Mężczyzna pracował na przejeździe kolejowym na Osuszy. Tego feralnego dnia, na godzine przed zejściem ze służby popił z kolegą. Zadaniem 50-latka było m.in. kierowanie ruchem pociągów i opuszczaniem rogatek. Tego dnia, mężczyzna nie opuszczal zapór, kiedy przejeżdżały pociągi.
- To cud, że wtedy nikomu nic się nie stało! - mówi Maria, jedna z mieszkanek Osuszy. - Co, gdyby akurat, ktoś inny przejeżdżał przez tory? Miałby go na sumieniu.
Najpierw pociąg relacji Leszno - Krotoszyn długo czekał na zielone światło przed stacją, a kiedy w końcu sie zapaliło wówczas w oknie syżurki nie było widać zawiadowcy. To zaniepokoiło maszyniste osobówki. O niecodziennym zachowaniu dyżurnego przełożonych zawiadomił maszynista pociągu osobowego, przejeżdżającego przez Osusz. Zwierzchnicy wezwali policję. Po zbadaniu dyżurnego alkomatem, okazało sie, że zawiadowca miał niemal 3 promile alkoholu we krwi.