„No to umrze, każdy umrze!”
Skandaliczne zachowanie kaliskiego dyspozytora. Sebastian próbował wezwać karetkę, ale musiał odpowiadać na te same pytania dyspozytorowi z Poznania i Kalisza.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
W środę, 7 czerwca po południu Sebastian i Jerzy jedli wspólnie obiad. Nagle 59-letni Jerzy zaczął pokasływać i odszedł od stołu. Stracił przytomność i od tej pory nie było z nim kontaktu. Zdenerwowany Sebastian postanowił wezwać pomoc wykręcając numer 112.
Telefon odebrała dyspozytorka z Poznania, która według procedur musiała przeprowadzić wywiad. Sebastian udzielił niezbędnych informacji na temat poszkodowanego, następnie dyspozytorka poradziła, aby ułożyć Jerzego na boku, aby nie udusił się wymiocinami. Rozmowa trwała kilka minut. Następnie przełączyła wzywającego do dyspozytorni znajdującej się w Kaliszu.
Mimo że wywiad już raz został przeprowadzony, dyspozytor z Kalisza musiał zadać takie same pytania. Sebastian pod wpływem emocji nie wytrzymał, nie mogąc zrozumieć absurdalności procedur, podczas gdy potrzebna jest natychmiastowa pomoc.
– Nie chcę mieć człowieka na sumieniu, a tu 10 telefonów trzeba wykonać – mówi Sebastian do dyspozytora w Kaliszu. W odpowiedzi usłyszał: „Przestań Pan gadać, tylko odpowiadać na pytania. Ja muszę wywiad zebrać. Muszę wiedzieć, w jakim kodzie karetkę wysłać i jaką wysłać”. Poniżej zapis dalszej części rozmowy z dyspozytorem:
S: Człowiek umrze, a my będziemy sobie wywiad robić.
D: No to umrze. Każdy umrze.
S: Pan odbiera telefon i mówi: to niech umrze?
D: Nie dyskutować ze mną.
S: Pan się zastanawia, co Pan mówi?
D: Odpowiadać na pytania, tak? Wymiotuje treścią pokarmową czy krwią?
S: Proszę Pana, proszę przjechać do cholery! Bo już mnie szlag trafia! Ulica ****, Ostrów Wlkp.
D: Nie drzyj się człowieku. Policję wzywam. Żenam. Wysyłam tam policjantów.
Rozmowa trwała ok. 4 minut (rozmowy można wysłuchać na youtube). Wzywający ponownie zadzwonił na numer 112 chcą przyspieszyć przyjazd karetki, a stamtąd przekserowali go ponownie do Kalisza informując, że karetka już jedzie.
Pomoc nadeszła po 15 minutach. Ratownicy mogli stwierdzić już tylko zgon. Na miejsce przyjechała również policja. Pan Sebastian przekonany jest, że gdyby nie było tylu rozmów i pomoc przyjechałaby wcześniej, pan Jerzy zostałby uratowany. Faktem jest, dystans, jaki karetka miała do pokonania, wynosił 3 km. Sprawą zainteresowała się prokuratura.
– Prowadzone jest postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci oraz narażenia mężczyzny na utratę życia lub zdrowia – mówi Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. W piątek, 9 czerwca, o godzinie 9:00 rozpoczęła się sekcja zwłok, ale na ostateczne wyniki będzie trzeba poczekać. Uzależnione jest od tego, czy zostaną zlecone dodatkowe badania toksykologiczne i histopatologiczne.
Wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann żąda od dyrektora placówki wyjaśnień w trybie pilnym w sprawie postępowania pracownika szpitala – dyspozytora medycznego. – Prowadzenie wywiadu medycznego powinno być profesjonalne i niezależne od warunków oraz reakcji zgłaszającego. Takie zachowanie oceniam skrajnie krytycznie – mówi Zbigniew Hoffmann, wojewoda wielkopolski.