„Tyle słońca w całym mieście…”
Tego lata nie możemy narzekać na brak „wakacyjnej aury”. Od kilku dni wręcz doskwiera nam skwar. Dla wielu nie do wytrzymania, bo z nieba leje się dosłownie żar.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Termometry pokazują grubo ponad 30 stopni Celsjusza. Kto żyw szuka cienia i butelki z chłodną wodą. Drogowcy i budowlańcy narzekają na duchotę. Rolnicy martwią się suszą i kiepskimi plonami. Sadownicy małych owocami. A klimatolodzy dolewając „oliwy do ognia” – ostrzegają, że zielone krainy Zachodniej Europy stepowieją, a za kołem podbiegunowym, gdzie wiać winno wyłącznie chłodem, jest jak w Afryce.
Jednym słowem spiekota. Nie dziwią więc westchnienia zmęczonego upałami ludu – królestwo za choćby jedną kroplę deszczu. Ten wyczekiwany jest niczym Bedin z bidonem w ody na Saharze. Tymczasem na razie sporo słońca i to nie tylko w mieście. Jak więc nie dać się upałowi. Uważać powinny dzieci, starsi i osoby cierpiące na serce, cukrzycę czy mające kłopoty z układem krążenia. A więc – jak żyć w gorące dni?
Przede wszystkim unikać wychodzenia z domu w godzinach od 11:00 do 15:00, kiedy jest największy skwar. Schładzać się. Robić zimne okłady. Nie zaszkodzi wskoczyć pod zimny prysznic. Do tego pić dużo płynów. Średnio 3 do 4 litrów. Najlepiej wody. Nie za zimnej i bez gazu. – Przy takiej temperaturze to się nawet jeść nie chce, ale trzeba. Nie wolno zapomnieć o jedzeniu, bo ci co nie jedzą, chodzą na czczo, sami sobie krzywdę robią – przestrzega starszy pan w kolejce u rzeźnika. I zaleca lżejsze potrawy np. sałatki czy makarony. I byle do zimy. A wtedy za latem zatęsknimy.