Gratka nad zalewem dla koneserów motoryzacji
Ponad 120 modyfikowanych samochodów oraz wielu fanów motoryzacji gościło w sobotę, 25 maja nad zalewem w Miliczu, gdzie odbył się IV Zlot Samochodów Modyfikowanych „Crew Meeting”. Organizatorem zlotu było stowarzyszenie Crew Meeting z Milicza.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
Bramy IV Zlotu Samochodów Modyfikowanych „Crew Meeting” nad milickim zalewem otwarto w sobotę, 25 maja o godz. 9:00. Do Milicza zjechało 120 wyjątkowych aut zakwalifikowanych przez organizatorów spośród 300 zgłoszonych do zlotu samochodów tuningowanych i modyfikowanych. Auta zjechały do Milicza z całej Polski, od Szczecina po Białystok i Rzeszów. Sporą cześć to samochody z sąsiednich powiatów krotoszyńskiego i trzebnickiego i wrocławskiego.
Modyfikowane samochody meldowały się na bramie wjazdowe, a następnie przejeżdżały tuz obok sceny. Najciekawsze pojazdy nie umknęły uwadze konferansjerów, którzy wraz z właścicielami aut prezentowali je jeszcze szerszej publiczności. Największą furorę zrobił pomarańczowy volkswagen garbus. Auto odrestaurowane i zmodyfikowane, naprawdę piękne. Z uchylaną przednią szybą i lampami dokładnie takimi, jak w porsche 356. Jak zdradził konferansjer, tyle owalne duże lampy w slangu garbusiarzy nazywane są żartobliwie stopami słonia. Kolejną niespodzianką był bagażnik z silnikiem, na którym znajduje się wielka… czaszka. Garbus zrobił duże wrażenie na wszystkich i chętnie po fotografowano.
Życie Crew Meeting tętnił tego dnia wokół 5 konkurencji, które odbywały się co godzinę. Sportowe auta oceniano pod kątem najładniejszej felgi czy też najbardziej zadbanego i efektownego silnika. Z kolei w konkurencji „meet my car” właściciele aut opowiadali o swoich pięknych samochodach. Najbardziej prestiżową konkurencję na auto zlotu wygrał właściciel BMW e21 Piotr Malcher, który przyjechał aż z Niemiec. Niezwykle efektowna była też konkurencja na najgłośniejszy wydech zlotu. Tutaj organizatorzy w tym roku oddali głos publiczności, która zwycięzcę wyłoniła w głosowaniu. Najlepsze auta strzelały ze swoich rur wydechowych niczym z karabinów maszynowych dzięki zainstalowanemu systemowi wspomagania startu lanuch controli. Zaskoczeniem był wynik tej konkurencji, wygrał fiat 126p z Wrocławia. Nie był on najgłośniejszy, ale publiczność obdarzyła go największą sympatią i dopingowała najgłośniej. Zwycięzcy każdej konkurencji otrzymywali atrakcyjne nagrody, którymi były statuetki oraz różne akcesoria kosmetyki i narzędzia motoryzacyjne.
Organizatorzy szacują, że w imprezie wzięło udział ok. 2 tys. osób. Fanów 4 kółek rzeczywiście nie brakowało. Podziwiano samochody wyprodukowane w różnych latach. Pucowane od rana karoserie lśniły z daleka. Wrażenie robiły tez niezwykłe felgi, których na co dzień próżno szukać na ulicach naszego miasta. – Był to nasz czwarty zlot, drugi organizowany na terenie zalewu. W poprzednich dwóch latach organizowaliśmy zlot na mniejszą skalę na terenie dawnego boiska piłkarskiego w Sławoszowicach. Co do kolejnego roku to nie chcemy zdradzać szczegółów, ale zapraszamy do śledzenia Crew Meeting na Facebooku – mówi Adrian Nestoruk z Milicza.
W organizacji zlotu mocno wspierała go jego dziewczyna Angelika Tańczuk oraz inni pasjonaci motoryzacji: Ernest Czyż i Patrycja Król, Bartosz Malec, Bartosz Bogucki, Marek Zych. Jak podkreślają organizatorzy, uczestnicy zlotu byli pod wrażeniem klimatu miejsca, w którym odbywał się zlot, a więc milickiego zalewu. Goście imprezy mogli się posilać w pierogarnii oraz na stosiku gastronomicznym Fundacji.