Ochotnicy z Kobylina tłumaczą się ze swych strojów
Mieszkaniec gminy Kobylin zwrócił uwagę, że nie wszyscy ochotnicy ze straży pożarnej w Kobylinie byli kompletnie umundurowani podczas akcji ratunkowej po grudniowym wypadku na drodze krajowej nr 36.
Masz zdjęia lub film do tego artykułu? Wyślij je do nas!
We wtorek, 12 grudnia tu po godz. 11:00 na drodze krajowej nr 36, pomiędzy Lutogniewem a Kuklinowem, w pobliżu Romanowa, zderzyły się dwa samochody osobowe. 3 osoby trafiły szpitala, a policja ustaliła, że kierujący volkswagenem golfem 22-letnia mieszkanka Kobylina, która skręcała w lewo na leśny parking, nie zauważyła, że jest wyprzedzana przez peugeota.
W sprawie umundurowania strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej z Kobylina, obecnych na miejscu zdarzenia, do redakcji Rzecz Krotoszyńska wpłynął list od mieszkańca gminy Kobylin. – Na zdjęciach z wypadku ewidentnie widać, że jeden z ochotników ubrany jest w spodnie koszarowe, kurtkę ma mundur przeciwpożarowego. Chyba powinien mieć jednolity strój? – pyta mężczyzna, które chce pozostać anonimowy. Jak się okazało, w tym fragmencie listu chodziło o miejsko-gminnego komendanta straży pożarnej w Kobylinie, Piotra Popowa.
Autor listu zauważa, również, że jeden ze strażaków był w stroju cywilnym oraz kamizelce z napisem „Straż”. – Ja nie wiem, co taka osoba może robić podczas wypadku, ale na pewno nie ratować ludzi. Jego miejsce mógłby zająć ubrany i wykwalifikowany strażak – pisze. Jak dodaje w gronie strażaków z OSP Kobylin była taka osoba z OSP Zalesie Wielkie, co jego zdaniem jest niedopuszczalne.
O liście opowiedzieliśmy zastępcy komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Krotoszynie, bryg. Tomasza Niciejewskiego. – Rozpatrywaliśmy sprawę razem z dowódcą jednostki ratowniczo-gaśniczej (w państwowej straży), który była na miejscu. My nie możemy podczas rozmowy z kobylińskim komendantem miejsko-gminnym przypomnieliśmy o kompletnym ubiorze strażaka podczas akcji – stwierdził.
Wypowiedział się również sam Piotr Popów: - Byłem wtedy kierowcą, a kierowca ma prawo założyć spodnie koszarowe – zapewnił. Potwierdził to kpt. Tomasz Patryas, zastępca naczelnika wydziału ds. operacyjnych i kontrolno-rozpoznawczych w PSP w Krotoszynie. Jak wyjaśnił, spodnie będące częścią munduru, sprawiają trudności podczas prowadzenia pojazdu, bo ograniczają ruchy. – Kierowca nie prowadzi działań ratowniczo-gaśniczych. Jeśli musi włączyć się do akcji, zakłada odpowiednie umundurowanie – stwierdził.
Kobyliński komendant wytłumaczył nam również, dlaczego na miejscu akcji znalazł się straż ochotnik po cywilnemu. – Ten strażak nie brał udziału w akcji. Tak się zdarzyło, że żona jednego z druhów miała wypadek i przyjechał po to, żeby zawieźć go do niej, do szpitala. Jeśli chodzi o sprawę strażaka z Zalesia, usłyszeliśmy, że należy on również do OSP Kobylin. – To jest dopuszczalne. Taka osoba nie może jedynie zasiadać w obu zarządach – kończy Popów.